Jak tylko Alex odnalazł Cav poszliśmy do stajni. Anioł zniknął na
pewien czas. Wrócił dopiero kiedy oporządziłyśmy Draco. Był przybity i
nieodstępowań mnie na krok.
Nagle przypomniałam sobie co mówiła Tsukihime.
- Inez idziesz? – zapytała Cav, kierując się do wyjścia ze stajni
- Nie mogę – westchnęłam – Muszę posprzątać całą stajnie
- Ach, zapomniałam. Kara. No cóż, pomogę ci – zaproponowała Cavaliada
- Ja też pomogę – powiedział Alex
- Dziękuję – uśmiechnęłam się do przyjaciół.
Razem
pracowaliśmy i rozmawialiśmy. Wspólnymi siłami szybko nam szło. Kiedy
już kończyliśmy do stajni wpadła jakaś ciemnowłosa dziewczyna.
- A
co wy tu robicie?! – wydarła się na nas – Czemu wykorzystujesz innych
uczniów żeby ci pomagali?! – zwróciła się do mnie – To ma być kara a
nie….!
- To jest kara – przerwała jej Cav – Inez nas nie prosiła o
pomoc. My sami chcieliśmy jej pomóc, a tobie nic do tego skoro stajnia
jest czysta. A w ogóle to czemu się nas znowu czepiasz Shaya co?
Najpierw wydarłaś się, że uczę Draco chodzić na lonży, a teraz to… Weź
się zajmij własnymi sprawami, dobra?!
- Jeszcze tego pożałujecie –
syknęła wściekle dziewczyna – Możecie być pewni, że Tsukihime się o tym
dowie! – po tych słowach odwróciła się na pięcie i wyszła ze stajni, a
ja patrzyłam za nią przygnębiona.
Cavaliada pobiegła za
dziewczyną i chyba jej cos jeszcze wygarnęła, ale nie słuchałam co
dokładnie mówiła. Za bardzo się przestraszyłam, że narobiłam wszystkim
problemów.
- Nie martw się – Alex objął mnie ramieniem – Nic ci nie może zrobić
- Nie o siebie się martwię – wyjaśniłam – Po prostu nie chcę żebyście mieli przeze mnie dodatkowe kłopoty.
- Nie będziemy mieć – Cav wróciła do stajni. Ku mojemu zdziwieniu uśmiechała się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz