- Można wiedzieć, co to ma znaczyć? - spytałam podniesionym głosem, chodząc w tę i na zad po pomieszczeniu.Byłam wściekła.
- Mogłaby panienka sprecyzować, o czym mówi? I na pewno nie tym tonem do nauczyciela miecznictwa i zarazem dyrektora placówki - Vinsora.
- Dobrze, postaram się uspokoić - wzięłam głęboki wdech. Wiedziałam, że za drzwiami podsłuchuje nas Kuro, nie chciałam sprawiać mu kolejnego kłopotu, więc pilnowałam się. - Powiem to tylko raz. Albo zrobi pan coś z tą dziurą w barierze i zapewni bezpieczeństwo szkole, albo zgłaszam sprawę do Izby Głównej Bezpieczeństwa i Higieny Magii (BHM). Mam już dosyć otrzymywania skarg, że kogoś zaatakował drakon, ktoś musiał walczyć z gryfem wychodzącym z prysznica, że kogoś w ogrodzie napadły Piekielne Ogary. Tylko dzisiaj dostałam chyba siedem zgłoszeń na zakłócenie porządku przed intruzów. I to nawet pierwszego stopnia. To jakaś kpina!
- Znany mi jest ten problem. Mogę panienkę zapewnić, że podjąłem już odpowiednie kroki i w ciągu najbliższych kilku dni problem sam się rozwiąże - dyrektor nie wydawał się być przejęty. W odróżnieniu od pielęgniarki, pani San, która co chwila musiała kogoś opatrywać, czy usztywniać kończyny. I tak od kilku dni.
- Kilku, to znaczy ilu? 2, 3, tydzień? Żądam konkretnych informacji.
- Panienko Nanahachi, proszę się nie zapominać. To ja tu jestem dyrektorem.
- Nad wyraz niekompetentnym dyrektorem - dodałam. - Nawet pomniejsze szkółki nie mają takich problemów z barierą. A co dopiero taka wielka szkoła z setką ludzi. Na razie oddelegowałam Lilię i Mathea do podtrzymywania bariery, ale to s tylko uczniowie, a nie specjaliści. Przypominam również, że moja rodzina, która od pokoleń jest jedną z głównych w kręgu magii wydała fortunę na tą inwestycję i nie ma zamiaru stracić ani centa. Do końca następnego tygodnia sprawa ma być rozwiązana. Tyle mam do powiedzenia - wyszłam z gabinetu, mając nadzieję, że cokolwiek wskóram. Dyrektor był nad wyraz pewny siebie i zadowolony ze stanu obecnego. Zastanawiałam się, czy ma w tym jakiś interes...
- Hime? - Kurochi podążał za mną do tej pory w milczeniu. - Wszystko gra? Wiem, że ta dziura w barierze jest poważna, ale nie musisz brać wszystkiego na siebie. Pamiętaj, że zawsze masz mnie... i nauczycieli, którzy powinni się tym zająć, a nie uczniowie.
- Kuro, ktoś musi wreszcie się tym zająć. Od "się zrobi" i "jakoś będzie" jeszcze nic się nie wydarzyło. en wspaniały Się, o którym wszyscy mówią jeszcze nie zstąpił z obłoków, by chociaż ruszyć palcem. Więc ktoś inny to musi zrobić.
- I jak zwykle to musisz być ty?
- Najwyraźniej - potwierdziłam i zastanowiłam się chwilę. - Roześlij wiadomość po S+, że o 16 jest zebranie SR. W trybie pilnym.
- Jasne, mała - zgodził się anioł i odszedł w kierunku dormitorium.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz