czwartek, 11 lipca 2013

Cavaliada

- Inez, a co jak wyścig rozpocznie się jutro? Przecież nie jestem gotowa. - mówię. Przyjaciółka patrzy na mnie.
- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze! Poradzisz sobie. - pociesza mnie. Zamykam oczy. Muszę przemyśleć parę rzeczy.
- Inez, dzięki. Ja idę do pokoju. Zobaczymy się później?
- Przecież miałam z tobą posiedzieć. - dziwi się.
- Wiem. Ale muszę przemyśleć kilka rzeczy. - mówię i odchodzę. Zmierzam prosto do pokoju. Korytarz pokonuję biegiem, wpadam do pokoju i zamykam drzwi. Co się ze mną dzieje? Cholera, nie mam pojęcia. Siadam obok szafy. Muszę odpocząć. Wstaję i z szafy wyciągam moje piękne skrzypce. Tak dawno na nich nie grałam. Ostatnio kiedy? Jak przyszłam do tej szkoły? Opieram się o komodę i zaczynam grać.


Nagle do pokoju ktoś wpadł. Jakiś chłopak.
- Merlinie, jak ładnie grasz! A tak właściwie mam na imię Felix i wczoraj przyszedłem do tej szkoły. - mówi i podaje mi dłoń. 
- Miło mi. Ja jestem Caval... Ała! - krzyczę kiedy ściskam dłoń chłopakowi. - Co ty do cholery robisz? - patrzę na niego. On zwija się ze śmiechu. 
- Ale... Hahaha. Ale miałaś śmieszną minę. Hahhaha - mówi, co chwilę wybuchając śmiechem. Otwieram szeroko oczy.
- Jesteś nienormalny! - krzyczę. W tej chwili do pokoju wpada jeszcze ktoś. Kolejny chłopak.
- Idioto, co ty znowu zrobiłeś? - mówi i odwraca się do mnie. - Hej, jestem Max. - mówi wyciągając do mnie rękę. A ja głupia, znowu daję się nabrać i ściskam jego rękę. Sytuacja powtarza się.
- Oboje jesteście nienormalni! - krzyczę wypychając chłopaków z mojego pokoju.
- Nie wracajcie! - krzyczę jeszcze za nimi.

(Felix?)

Osai

- Mam lepszy pomysł. Zaśpiewaj. - podskoczyła Esme.
- Nie było o tym mowy. - mruknęłam.
- No prooooszę! - nalegała.
- Niech Ci będzie... - burknęłam. 
- Może tą? - powiedziała szybko wskazując na mój zeszyt.
- Na tą to fortep... - zanim się ogarnęłam, przede mną stał instrument.
- Co ci odbija!? - krzyknęłam. Ją chyba naprawdę pogięło!
- Chcę Cię usłyszeć. - mówi i uśmiecha się szeroko.
- Ty na fortepianie, ja na gitarze. Gotowa? - zapytałam.
- Tak. - uśmiechnęła się jeszcze szerzej, o ile to możliwe i zaczęłyśmy grać.


- No i co? Zadowoleni? - zapytałam siadając na ziemi.

(Alexander?)


środa, 10 lipca 2013

Ogłoszenia Parafialne xD

Hej. Jako że, nasza droga gulinek.16 (Inez) wyjechała na wakacje, teraz opowiadania możecie wysyłać do mnie (kama99). Życzę miłych wakacji :)

Cavaliada/Rozalie

poniedziałek, 8 lipca 2013

Inez

- W porządku – uśmiechnęłam się – Ale to dopiero jutro. Teraz musisz trochę odpocząć bo nadal jesteś strasznie blada. Na pewno dobrze się czujesz? – zapytałam z troską
- Boli mnie głowa – przyznała wreszcie – Ale nic mi nie będzie – dodała szybko
- Może i tak, ale teraz wracasz ze mną do pokoju – powiedziałam stanowczo – Musisz odpocząć
- Niech ci będzie – powiedziała – Ale posiedzisz ze mną? Nie chcę być sama….
- Oczywiście – zapewniłam ją
Razem ruszyłyśmy do szkoły. Po drodze Cav zakręciło się w głowie więc na chwilę przysiadłyśmy na ławce żeby mogła odpocząć. Przez chwilę panowała idealna cisza, ale później Cav przerwała milczenie….

(Cav, co powiedziałaś?)

Alexander

Kiedy rano wyszedłem ze szkoły żeby pomóc Inez i Cav przy oporządzaniu koni zobaczyłem moje dwie nowe znajome siedzące w parku. Podszedłem do nich i zauważyłem, że Osai ma w ręku gitarę.
- Część – przywitałem się po czym zwróciłem się do dziewczyny – Grasz?
- Trochę, ale… - Osai się zawahała
- Ale nikt jej nigdy nie słyszał – wtrąciła Esme – Właśnie próbuję ją namówić żeby cos mi zagrała
- Chętnie posłucham – uśmiechnąłem się i przysiadłem na ławce
- Ehh… no niech wam będzie – mruknęła dziewczyna i zaczęła grać

(Osai?)

Cavaliada

- Jak mogę Ci pomóc? - pyta Inez.
- To będzie trudne. Musimy... Posmarować jej kopyta żelem i opatrzyć tylną nogę. Coś sobie zrobiła. - mówię. Inez patrzy się na mnie.
- To na co czekamy?
***
- Inez, złap ją mocniej! - mówię. Przyjaciółka prycha.
- A co ja robię? - warczy. Wybucham śmiechem.
- Dobra, puść już, tą jej nieszczęsną nogę. Teraz tylko ta rana. Możesz przynieść wiadro z gorącą wodą, gąbkę, bandaż, wodę utlenioną i owijkę? - pytam. Inez kiwa głową i wybiega z zagrody. Siadam na ziemi zaraz obok leżącej klaczy. Kiedy ta nie protestuje, przysuwam się bliżej niej i opieram plecami o jej brzuch. Czuję jej ciepło i bicie serca.
- Mała, zostało nam niewiele czasu. - szepczę. Klacz odwraca głowę i prycha mi prosto w twarz. Chyba mnie chce pocieszyć. Gładzę ją po chrapach. Do zagrody wchodzi Inez. Ma wszystko o co prosiłam. Wstaję i biorę od niej, wiadro z wodą i gąbkę. Przemywam ranę na nodze klaczy. Potem polewam jeszcze wodą utlenioną, zawijam bandażem, a potem owijką.
- Inez, jutro znowu muszę na niej pojeździć. Może wsiądziesz na Aryę i pojeździmy razem?

(Inez?)

niedziela, 7 lipca 2013

Esme

Umocniliśmy barierę. Było późno więc wróciliśmy do akademika.
- Jutro będzie jej lepiej. Może namówię ją na wyjście na pole - uśmiechnęłam się, machając
- Może - dodał chłopak, a ja zniknęłam w korytarzu.
Weszłam do pokoju. Na łóżku leżała Osai z zamkniętymi oczami i chyba słuchała muzyki. Kiedy mnie zauważyła od razu ściągnęła słuchawki.
- Lepiej? - zapytałam
- No... - odpowiedziała szybko, podnosząc się.
- Czemu tak się denerwujesz? - zapytałam ponownie
- Nie lubię gadać o przeszłości, ok....- burknęła
- Dobra dobra, nie napieram - odpowiedziałam szybko..
- Jak tam chcesz - dorwała swój zeszyt i zaczęła coś pisać
- Ej nigdy cię o to nie pytałam... Co masz w zeszycie - zaciekawiłam się.
Pokazała mi zeszyt
- Ty piszesz piosenki? - skrzywiłam się
- Tsa......i co z tego - mruknęła pod nosem
- Nic, ale fajne są - uśmiechnęłam się
- Dobra dobra - zaśmiała się, a po paru minutach zasnęłyśmy....
Rano wyciągnęłam ją na pole z gitarą.
- A teraz coś zagraj - uśmiechnęłam się, rzucając jej gitarę i nuty
- Innym razem, ok? Wolę nie - mruknęła

(Alexander?)

Inez

Kiedy przez okno zobaczyłam Cav galopującą na Light, przeraziłam się. Przecież ona jeszcze do końca nie wyzdrowiała po ostatnich wyczynach, a już pakowała się w nowe tarapaty! Musiałam jej jak najszybciej pomóc okiełznać tę klacz żeby znowu sobie czegoś nie zrobiła!
Pędem wybiegłam z pokoju i w kilka minut dotarłam do stajni.
- CAVALIADO! – krzyknęłam przerażona, nie mogąc znaleźć przyjaciółki
- Tu jestem Inez! – usłyszałam wołanie, a chwilę później zobaczyłam Cavaliadę, całą i zdrową, wybiegającą z zagrody Light
Podbiegłam do niej i mocno ją przytuliłam.
- Co ty sobie wyobrażałaś co? – zapytałam, odsuwając się od niej – Przecież znowu mogłaś sobie cos zrobić!
- Uspokój się, kochana. Dałam sobie radę – powiedziała ze śmiechem, ale niemal natychmiast spoważniała – Inez, ja muszę zacząć trenować i wygrać ten wyścig. Zrozum inaczej Div…. – urwała, a w jej oczach rozbłysły łzy
- Wiem – szepnęłam, znowu ją przytulając – Jak mogę ci pomóc?

(Cav?)

Alexander

Chciałem iść za Osai żeby ją jakoś pocieszyć, ale zatrzymała mnie jej towarzyszka.
- Zostaw ją – powiedziała cicho – Teraz musi być sama
- W porządku – zgodziłem się z westchnieniem – Może jak wróci będzie w lepszym nastroju. Samotność czasem pomaga
- Widzę, że znasz się na ludziach – zauważyła dziewczyna
- Może trochę – wzruszyłem ramionami
- To co, zamierzasz tak tu stać czy wrócić do szkoły? – zagadnęła
- Muszę uszczelnić barierę
- Po co?
- Żeby się przez nią nie przedostały takie typy jak tamte wampiry – wyjaśniłem
- Pomogę Ci – powiedziała nieoczekiwanie
- Ok, no to chodź

(Esme?)