sobota, 6 lipca 2013

Alexander

- Może i jasne – odpowiedziałem spokojnie – Ale w takim razie Ty też musisz przyjąć coś do wiadomości  
- Niby co?
- To, że jesteś na terenie naszej szkoły i albo się do niej zapiszesz albo stąd znikaj dobra? – kiwnęła głową – Więc jak?
- Zostaje – odparła krótko, zaskakując mnie
- Co? – zapytałem równocześnie z towarzyszką dziewczyny
- Co się tak dziwicie?! – wydarła się na nas – Muszę gdzieś mieszkać nie?! A skoro gdzieś tu grasuje ten idiota to i tak muszę tu zostać żeby go dopaść!
- Skoro się zdecydowałaś to chodź za mną – powiedziałem, puszczając mimo uszu wybuch gniewu dziewczyny i idąc w stronę szkoły.

(Osai?)

Osai

- Nie mam czasu na przerwę - powiedziałam szybko
- A niby czemu - odpowiedział chłopak
- Na serio musisz wiedzieć? – burknęłam, a ten pokiwał głową
- Tropię wampira, który zabił mi rodzinę i nie mam zamiaru robić sobie żadnych "przerw" - burknęłam
- Tsaaa.....ona se nie odpuści uwierz mi - powiedziała Esme za moimi plecami
- A ty się już nie wtrącaj – burknęłam, patrząc na nią surowym wzrokiem
- Dobra sorka sorka – powiedziała, szybko podnosząc ręce - Już się nie odzywam - dodała szybko i usiadła na ziemi
- Mam nadzieję - powiedziałam szybko - Jak masz bronić szkółki to broń, ale jak znajdziesz tego idiotę to zostaw go mnie, jasne? – powiedziałam, zwracając się do chłopaka

(Alexander?)

Eve

Kiedy Maya tak dziwnie się zachowywała przestraszyłam się, że jest chora. Naprawdę bardzo się o nią martwiłam, ale nie mogłam iść po Alexa żeby ją zbadał ani nic takiego bo pokój był magicznie zamknięty. Na dodatek ten dziwny facet znów się pojawił i kazał Mayi robić dziwne rzeczy. Mówił żeby patrzyła w lustro i wzywała Rafaella. Nie rozumiałam po co miała to robić?! To przecież nic nie dawało, a tylko pogarszało sytuację bo przyjaciółka się rozkleiła.
W końcu facet dał jej spokój i sobie poszedł. Kiedy już się upewniłam, że jesteśmy same podeszłam i mocno przytuliłam przyjaciółkę, szepcząc:
- Już w porządku… Nie martw się… Wszystko będzie dobrze….
Niestety Maya wciąż płakała, przytulona do mnie więc zaprowadziłam ją do pokoju. Posadziłam ją na fotelu, a potem dałam kubek gorącej czekolady i usiadłam obok. Chciałam żeby wiedziała, że może na mnie liczyć i że nigdy nie zostawię jej w potrzebie.
Po jakimś czasie Maya zasnęła wyczerpana płaczem i wydarzeniami ostatnich dni.
Położyłam ją ostrożnie do łóżka i troskliwie okryłam kocami żeby nie zmarzła.
Doszłam do wniosku, że już nic więcej nie mogę dla niej zrobić więc położyłam się do łóżka i od razu zasnęłam….

 - Eve! Eve! Chodź tu! Szybko! – wołanie Mayi sprawiło, że zerwałam się na równe nogi i przyskoczyłam do jej łóżka gotowa bronić przyjaciółki
- Co się stało? – zapytałam zdezorientowana
- Rafaell!
- Co?! – zdumiałam się
- Rafaell tu jest! – powtórzyła przyjaciółka
- Ale Maya…! Przecież…!
- Wiem, ale on tu jest! – zawołała – Zobacz sama!
Rzeczywiście w ciemności zalegającej w pokoju dojrzałam znajomą postać leżącą na łóżku przyjaciółki.
- Ale przecież…
- Eve, on żyje! – przerwała mi uradowana
- Jak… Jak to się stało? – wydusiłam zszokowana – To przecież niemożliwe!
-To chyba ten Pan zrobił – wyjaśniła, raptownie poważniejąc – Zostawił mi list
- Pokaż – poprosiłam natychmiast
Przyjaciółka podała mi liścik, a ja przeczytałam go szybko. Potem byłam tak zszokowana, że nie mogłam wykrztusić ani słowa. Maya również nic nie mówiła tylko zarzuciła mi ręce na szyję i mocno przytuliła. Kiedy tak stałyśmy wtulone w siebie poczułam, że po policzkach przyjaciółki popłynęły łzy.
- Maya…
- To nic – przerwała mi cicho – Ja tylko… Och Eve, tak bardzo się cieszę, że Rafaell żyje! Ale… - urwała i zasępiła się
- O co chodzi? – zapytałam
- Trzeba zawiadomić Leo, a także Inez i Alexa, a ja nie chcę teraz opuszczać przyjaciela – szepnęła zmartwiona
- Ja to zrobię – odparłam bez zastanowienia
- Naprawdę? – w oczach Mayi pojawiła się iskierka nadziei
- Jasne – uśmiechnęłam się – Tylko najpierw musimy wymyślić jak zdjąć zabezpieczenia z drzwi żebym mogła wyjść
- Z tym nie będzie problemu  Rozpromieniona Maya podbiegła do drzwi pokoju i przyłożyła do nich ręce. Coś głośno kliknęło, huknęło, po czym drzwi stanęły otworem.
- Jak to zrobiłaś?! – wykrzyknęłam zdumiona
- Później wyjaśnię – odpowiedziała z figlarnym uśmieszkiem
- Jak chcesz – wzruszyłam ramionami.
Zmieniłam się w tygrysicę po czym pędem pobiegłam szukać Leo.


(Leo?)

piątek, 5 lipca 2013

Alexander

- Zaczekaj! – zawołałem za nieznajomą
- Co? – przystanęła i rzuciła mi mordercze spojrzenie
- Na kogo polujesz? – zapytałem
- A co Cię to obchodzi? – warknęła
- Obchodzi bo jesteśmy na terenie szkoły i jeśli ktoś się przedarł przez barierę ochronną to muszę się nim zająć więc….
- Czekaj czekaj – przerwała mi – O jakiej szkole mówisz?
- Black Cristal School – wyjaśniłem krótko – A co? Chcesz sobie zrobić przerwę w tropieniu i się zapisać?

(Osai?)

Inez

Kiedy na lekcji magii pani Killo przyprowadziła do klasy nową dziewczynę od razu wyczułam, że jest dość sympatyczna choć może trochę… gadatliwa. W każdym razie kiedy zaczęła mówić o sobie to nie było widać końca. Wreszcie pani Killo przerwała jej i kazała usiąść w ławce i nie zakłócać lekcji.
Yurippe usiadła, a nauczycielka zaczęła prowadzić normalną lekcję. Próbowałam się skupić na tym co mówiła, ale nie za bardzo mi to wychodziło bo grupka uczniów za mną wciąż gadała. Odwróciłam się do nich żeby sprawdzić o co chodzi i odkryłam, że rozmawiali o Yurippe cały czas pokazując ją sobie palcami.
„Co oni wyprawiają?” zastanowiłam się zła, że nawet w tej szkole nowi traktowani są jak intruzi. Nie chciałam żeby Yurippe czuła się tu źle zwłaszcza, że byłam przewodniczącą szkoły i tak jakby odpowiadałam za nią i za jej uczniów nie ważne tych nowych czy też tych ze starszych klas.
Kiedy więc lekcja się skończyła podeszłam do ławki dziewczyny i zagadnęłam:
- Witaj, jestem Inez – uśmiechnęłam się przyjaźnie
- Hej, mów mi Yuri – zaszczebiotała dziewczyna
- W porządku. Chodź ze mną Yuri. Pokażę Ci…
- Wiesz może gdzie jest mój pokój? – przerwała mi podekscytowana – Muszę go znaleźć, a potem iść do przewodniczącej szkoły czy kogoś takiego żeby mi wyznaczył mentora i….
- Yuri uspokój się – przerwałam cicho – Ja jestem przewodniczącą szkoły
- Naprawdę?
- Mhm – przytaknęłam – Chodź, pokażę Ci pokój
Razem wyszłyśmy z klasy i ruszyłyśmy w stronę pokoi dla uczniów. Yuri niemal przez cały czas gadała.
W końcu doszłyśmy do jej pokoju i wtedy dotarła do mnie jedna rzecz.
- A gdzie twój Kontraktor? – zapytałam, przerywając monolog Yuri
- Nie mam go – przyznała
- Jak to, przecież….?
- Nie znalazłam nikogo odpowiedniego – przerwała mi, wzruszając ramionami – Kto wie, może tu kogoś znajdę
- Ale…
- Nie gadajmy już o tym dobra? – zapytała, znowu nie pozwalając mi dojsć do słowa – Powiedz mi lepiej kto jest moim mentorem
- Rozalie Hay – odparłam krótko i w tym samym momencie usłyszałam za sobą dźwięk wózka
Odwróciłam się i uśmiechnęłam do nadjeżdżającej Ro.

(Rozalie?)

środa, 3 lipca 2013

Osai

- Esme gdzie teraz - zapytałam ją błądząc po lesie
- A ja wiem? to ty tropisz tego wampira nie ja - burknęła
- Tsa......pomocna jak zwykle - wywróciłam oczami i spojrzałam na ziemię
- Dobra idziemy - powiedziałam a Esme zmieniła się w gryfa wsiadłam na nią i ona pobiegła
- Następnym razem się postaraj bardziej - dodałam z uśmieszkiem
- A co ja takiego zrobiłam co ? - oburzyła się
- Żartuje tylko tak - uśmiechnęłam się do niej kiedy zza drzewa wybiegł jakiś koleś
- Stój! - krzyknęłam do Esme a ta stanęła oczywiście ja wyleciałam i odbijając się od drzewa stanęłam na nogi
- Następnym razem idę bez ciebie - burknęłam
- Jak sobie życzysz - zaśmiała się zmieniając w człowieka
- A ty mi nie wybiegaj gdzie ci się podoba i nie utrudniaj tropienia - powiedziałam zwracając się do kolesia
- Jakiego tropienia ? - zapytał a ja chwyciłam się za czoło
- Mam tutaj ważną sprawę do załatwienia więc się nie wtrącaj - powiedziałam i ruszyłam dalej....

<Kto dokończy?>