piątek, 15 marca 2013

Inez

Po wyjściu Cav zapadła chwila ciszy. Przerwało ją pojawienie się chłopaków. Kiedy tylko ich zobaczyłyśmy wszystkie trzy zerwałyśmy się z krzeseł.
- Jak on się czuje? – zapytała Maya
Ani Div ani Alex nie odpowiedzieli, a miny mieli nieszczególne...
- Czy on…? – zaczęłam przerażona
- Nie – zaprzeczył szybko Alex – Ale nadal jest nieprzytomny – westchnął ciężko - Nie udało mi się go uleczyć – wyznał załamany
- Zrobiłeś co mogłeś – powiedział Div, kładąc mu rękę na ramieniu
- Może, ale to nie wystarczyło. Gdybym był silniejszy…
- Nic by to nie dało – wtrącił się Leo, wchodząc do pokoju – Ta wiedźma powiedziała, że tak będzie – wyjaśnił – Miałem nadzieję, że się myliła – szepnął
- Czy…czy możemy do niego wejść? – zapytałam
- Jasne – mruknął łowca i poprowadził nas do sypialni
Rafaell leżał na łóżku blady i nieprzytomny. Maya podbiegła do niego i wybuchnęła płaczem, wtulając się w chłopaka.
- Jjjak można mu pomóc? – zaszlochała
- Nie wiem – szepnął Alex – Ale się dowiem
Zapadła cisza. Słychać było tylko szloch Mayi i płytki oddech Rafaella. Wszyscy staliśmy przy jego łóżku w grobowej atmosferze.
W końcu postanowiłam wziąć się w garść.
- Słuchajcie – zaczęłam stanowczo - Na razie jedyne co możemy zrobić dla Rafaella to dać mu odpocząć i opiekować się nim
- Tym drugim ja się zajmę – wtrącił Leo
- Dobrze – skinęłam głową – A my już pójdziemy. Nie ma sensu tak tu stać. Nie pomożemy mu tym tylko jeszcze bardziej pogorszymy sytuacje…
- Ale ja go nie zostawię! – zawołała płaczliwie Maya
Podeszłam do małej i wzięłam ją na ręce.
- Nie martw się – szepnęłam, przytulając ją – Znajdziemy sposób żeby mu pomóc
Maya płakała, wtulona we mnie, ale nie protestowała kiedy wyniosłam ją z pokoju. Za nami wyszli Eve, Alex i Div.
- Idę do Cav – powiedział Divertente
- W porządku – zgodził się Alex – Przyjdź z nią do naszego pokoju za jakies pół godziny dobrze? Musimy pogadać
- Ok – powiedział anioł i poszedł w swoją stronę
Odprowadziliśmy dziewczynki do ich pokoju i położyliśmy je spać. Eve zasnęła niemal natychmiast, ale Maya jeszcze długo płakała wtulona we mnie. W końcu usnęła wyczerpana płaczem i przeżyciami dzisiejszego dnia. Ostrożnie położyłam ją do łóżka i razem z Alexem wyszłam z pokoju.
- Musimy isć bo Cav i Div już na nas czekają – powiedział Alex, obejmując mnie ramieniem – Musimy im powiedzieć o problemach szkoły
- Dobrze – zgodziłam się niechętnie – Ale zanim tam pójdziemy powiedz mi tylko jedno
- Co?
- Dlaczego wszystko się stało równocześnie? – zapytałam z rozpaczą – Ranny Rafaell, kłopoty w szkole…
- Tak po prostu musi być – szepnął anioł – Nic na to nie poradzisz
- Wiem, ale…
- Ale?
- Obiecuję ci, że zrobię co w mojej mocy żeby to wszystko wróciło do normy
- Wierzę, że dotrzymasz obietnicy – powiedział Alex – Ale pamiętaj, że nie jesteś sama – W tym momencie otworzył drzwi naszego pokoju gdzie czekali już Cavaliada i Div – My ci pomożemy.

Rozalie

- A więc co cię do mnie sprowadza? - zapytałam Cav kiedy skończyła jeść.
- Stęskniłam się za tobą. - powiedziała. 
Uśmiechnęłam się.
- Powiedzmy, że Ci wierzę. - szepnęłam. 
Między nami zapanowało milczenie. Ale nie takie... Niezręczne... Raczej nafaszerowane wspomnieniami...
- Pamiętasz może jeszcze tą piosenkę, którą śpiewała nam Mary Lou? - zapytała nagle. 
Nigdy tej piosenki nie zapomnę...

link: http://www.youtube.com/watch?v=uKrCE1aYz7o

"Are you, are you

Coming to the tree

Where they strung up a man they say murdered three?
Strange things did happen here

No stranger would it seem

If we met up at midnight in the hanging tree.

Are you, are you

Coming to the tree
Where the dead man called out for his love to flee?
Strange things did happen here

No stranger would it seem

If we met up at midnight in the hanging tree.

Are you, are you

Coming to the tree
Where I told you to run, so we'd both be free?
Strange things did happen here

No stranger would it seem

If we met up at midnight in the hanging tree.

Are you, are you

Coming to the tree

Wear a necklace of rope, side by side with me...
Strange things did happen here

No stranger would it seem

If we met up at midnight in the hanging tree."


(Słowa: Suzanne Collins)

Śpiewałyśmy razem jak za dawnych czasów. Kiedy skończyłyśmy obie miałyśmy łzy w oczach.
- Dawno tego nie śpiewałam... - wyszeptała. 
Podjechałam do niej powoli.
- Ja też. Ale nadal siedzi mi w głowie. -
- A pamiętasz, jak nie rozumiałyśmy tej ostatniej zwrotki i robiłyśmy naszyjniki ze sznurów, co twoja mama tak strasznie się wystraszyła? - zapytała. 
Obie wybuchnęłyśmy śmiechem.

Cavaliada

Inez opowiedziała nam szybko co się stało. Byłam zszokowana. Delikatnie mówiąc...
- I co teraz? - zapytałam. 
Nie miałam pojęcia co robić. Zresztą pewnie inni też nie wiedzieli. Inez wzruszyła ramionami.
- Nie wiem. Nie mam pojęcia... - powiedziała stając pod drzwiami Raffaella i Leo. 
Bez pukania weszliśmy do pokoju. Div i Alex ruszyli do sypialni Raffa, a ja, Inez, Maya i Eve usiadłyśmy przy stole. Nie odzywałyśmy, ale po co? Chciałam coś zrobić, przerwać tą ciszę. Jednak nic nie przychodziło mi do głowy. Zerwałam się z krzesła.
- Ja tak nie mogę. Jestem u Ro, jakby coś. - szepnęłam i wyszłam. 
Biegiem dotarłam do pokoju przyjaciółki.
- Cześć Ro. - powiedziałam, wchodząc do środka. 
Dziewczyna siedziała przy oknie. Na mój widok uśmiechnęła się.
- Cześć Cav. Dawno Cię tu nie było. - powiedziała. 
Spojrzałam na nią smutno.
- Małe problemy w związku. - odpowiedziałam.
- Tym bardziej powinnaś tu przychodzić. - zanuciła. 
Ona uwielbia śpiewać. Ma piękny głos, i naprawdę jest genialna.
- Chcesz ciacho z kremem? - zapytała, a po chwili już miałam talerzyk przed sobą. 
Zaś obok mnie stała Nira.
- Hej. - powiedziałam. - Dzięki za ciastko. - szepnęłam i ugryzłam ciasto francuskie wypełnione po brzegi kremem kakaowym.

środa, 13 marca 2013

Alex - event

Po odnalezieniu towarzyszy Inez poprowadziła nas do czarownicy. Szliśmy dość długo, ale nie napotkaliśmy już żadnych pułapek. W pewnym momencie wpadliśmy do jakiejś wielkiej sali. Nagle poczułem, że ktoś mnie rozdziela z Inez i rzuca w stronę sciany.
- Inez! – krzyknąłem i chciałem do niej podbiec, ale okazało się że jestem uwięziony w klatce - Co się dzieję? – zapytałem zdezorientowany
- Próbuję was czegoś nauczyć – odezwał się jakiś głos
- Kim jesteś? – zapytałem
- Nie poznajesz mnie? – zapytała sarkastycznie – Ach tak! Zapomniałam, że zabrałam ci wzrok!
- Och ty…! – zacząłem, ale przerwała mi Inez
- Dlaczego to zrobiłaś?
- Mówiłam już. Chciałam was czegoś nauczyć i udało mi się. Przynajmniej w waszym przypadku.
- W naszym przypadku?
- Tak bo waszym przyjaciołom nie poszło tak łatwo – prychnęła pogardliwie wiedźma – Ale jeszcze trochę ich potorturuję i wreszcie zrozumieją.
- Nie rób im krzywdy! – krzyknęliśmy chórem ja i Inez
- Oj, zrobię tylko to co trzeba – zapewniła nas wiedźma ironicznym głosem – Ale teraz nie mówmy o nich tylko o was. No bo przecież przyszliście tu mnie o cos poprosić, nieprawdaż?
- To prawda – przyznała Inez – Chcieliśmy prosić o sporządzenie eliksiru, który mógłby zamknąć dziury w barierze
- I myślicie, że ja od tak to zrobię?
W odpowiedzi usłyszałem warknięcie i krótki krzyk wiedźmy
- Kira co ty wyrabiasz?
Potem było kolejne warknięcie i zamieszanie. Chaos przerwał ostry i stanowczy głos mojej pani.
- Dosyć!
Zapadła cisza. Podejrzewałem, że Inez rozmawia z wiedźmą telepatycznie. Jak się póżniej okazało miałem racje.
- Tu macie eliksir – powiedziała wiedźma na głos
- Dziękuję – Inez była uprzejma i stanowcza – A teraz proszę uwolnić Alexa i zwróć mu wzrok
- Ale…
- Zrób to!
- Niech będzie
Poczułem, że kraty zniknęły. Byłem wolny, ale zanim zdążyłem choćby się ruszyć wiedźma chlusnęła mi jakimś płynem prosto w twarz.
- Ała! Cos ty zrobiła?! – zawołałem, łapiąc się za twarz, która paliła żywym ogniem
- Oddałam co twoje – odpowiedziała spokojnie
- Co?! Skrzywdziłaś go! – zawołała Inez, podbiegając do mnie
- Tak myślisz? No cóż… ciekawe co powiesz za pół minuty kiedy twój anioł odzyska wzrok
- Podziękuję. Jeśli odzyska… - szepnęła Inez
Tymczasem ból twarzy minął, a ja zaczynałem widzieć mgliście to co było wokół mnie. Stopniowo wzrok mi się wyostrzał aż wreszcie wrócił do normy.
- I co? Dalej jesteś ślepcem? – prychnęła wiedźma
- Nie… już nie. Dziękuje – powiedziałem, a Inez rzuciła mi się na szyje
- Jak dobrze, że już wszystko z tobą w porządku – szepnęła mi do ucha, a po chwili zwróciła się do wiedźmy – Dziękuję.
- Słucham? – zapytała zdumiona czarownica
- Dziękuję – powtórzyła moja pani – Za to czego nas nauczyłaś i za eliksir
- Idźcie już – powiedziała wiedźma, odwracając się do nas plecami
- A co z…?
- Wasi towarzysze do was dołączą – przerwała mi – A teraz idźcie bo się rozmyślę!
Poszliśmy szybko w kierunku szkoły. Nagle zauważyłem, że ktoś za nami podąża.
- Kto tu jest? – zapytałem, zatrzymując się w pół kroku
- To pewnie Kira – mruknęła Inez
- Kira? – Uniosłem brwi
- Wilczyca, która była zaczarowana przez wiedźmę – wyjasnila – Dzięki nam wyzwoliła się z pod działania czaru i postanowiła do nas dołączyć.
Te wyjaśnienia mi wystarczyły. Ruszyłem w dalszą drogę, a Inez poszła za mną. Po jakimś czasie dołączył do nas Leo z Rafaellem na rękach. Obaj nie wyglądali zbyt dobrze…
-Co wam się stało?- zapytała Inez
-Nieważne. Nie będę o tym mówił...- burknął Leo, nawet na nas nie patrząc
Wracaliśmy do szkoły. Kiedy byliśmy na miejscu Inez wyjęła flakon z eliksirem.
- Teraz trzeba to rozbić przy barierze
- Co?! – zdumiał się Leo – To po co się tak staraliśmy skoro to trzeba zniszczyć
- Nie zniszczyć tylko użyć – poprawiła go Inez – Tak działa eliksir
Po tych słowach rozbiła flakonik przy barierze. Wszystkie dziury niemal natychmiast zniknęły.
- Udało się! – krzyknęła przyjaciółka i rzuciła mi się na szyję
- Taak, dobrze się spisaliśmy – powiedziałem cicho – No i ta przygoda sporo nas nauczyła
- Jasne – prychnął Leo – To może teraz…
- Rafaell! Inez! Jesteście!
Odwróciliśmy się zaskoczeni
Krzyczała Maya, biegnąc do nas ile sił w nogach. Tuż za nią biegli Eve, Cav i Div.
Kiedy zobaczyli co się stało Rafaellowi stanęli jak wryci.
- Co się…? – zaczęła Cav
- Nie ma czasu – przerwała jej Inez – Leo zanieś Rafaella do pokoju. My zaraz tam przyjdziemy.
Leo bez protestów wykonał prośbę.
- To teraz nam powiesz co się stało? – zapytała Cav
- Oczywiście. Opowiem wszystko po drodze…