wtorek, 26 marca 2013

Rafaello

Nie wiem dlaczego, ale wszystko mnie bolało. Na dodatek miałem mętlik w głowie, którego nie mogłem opanować.
Otwarłem oczy ale... było ciemno i głucho! Wszędzie panował nieprzenikniony mrok i bezkresna cisza.
Nagle ktoś dotknął delikatnie mej dłoni. Resztką sił cofnąłem się w przeciwnym kierunku. Musiałem leżeć na czymś miękkim bo wyczułem pod sobą jakiś jakby materac i prześcieradło lub coś takiego.
Nie wiedziałem kto mnie dotknął, czy był moim wrogiem czy przyjacielem. Ja... nie wiedziałem nic. Nie wiedziałem kim jestem, gdzie jestem, coś się dzieje i jak długo nie mam brakujących zmysłów. Skołowany i przerażony dotarłem do krańca najprawdopodobniej łóżka ale nie spadłem z niego. Ktoś mi nie pozwolił. Obejmował mnie od tyłu nie pozwalając mi się wyrwać. Zrezygnowany w końcu stwierdziłem, że opór nic nie da. Opuściłem głowę a po moich policzkach popłynęły łzy. Po prostu się załamałem...
Osoba, która przy mnie była musiała to wyczuć bo ułożyła mnie w wygodnej pozycji, jednocześnie kładąc się przy mnie tak, że czułem policzkiem bicie jej serca. Dziwnie było czuć jego miarowe, mocne bicie i jednocześnie go nie słyszeć. Jednak ten ktoś zacząłem mnie delikatnie głaskać po głowie... Uległem ciepłu bijącym od tej osoby i zasnąłem wymęczony.
***

Obudziłem się czując pod głową coś miękkiego co oznaczało, że byłem najprawdopodobniej sam.
Podniosłem się powoli do pozycji siedzącej ale szybko ktoś mnie położył z powrotem, obalając moją teorie sprzed chwili.
Tak leżąc myślałem o różnych rzeczach. Najbardziej dręczyło mnie jedno pytanie: Czy byłem aż taki zły? Ciekawe co zrobiłem, że znalazłem się w takiej sytuacji. Choć może lepiej abym nie wiedział..