niedziela, 7 lipca 2013

Alexander

Po krótkim namyśle ruszyłem za Osai. Z tego co kojarzyłem wampiry w tarapatach lubiły stwarzać sobie towarzyszy i mordować ile wlezie żeby zaspokoić pragnienie. Nie zamierzałem pozwolić żeby któryś z naszych uczniów został zabity albo co gorsza przemieniony.
- Zaczekaj – poprosiłem , ale mnie zignorowała
Poszedłem więc za nią bez słowa. Jednak dziewczyna szybko mnie wyczuła i odwróciła się do mnie z groźnym błyskiem w oku.
- Po co za mną idziesz? – zapytała wkurzona
- Żeby Ci pomóc
- Pomóc?! – wydarła się – Myślisz, że sama nie dam sobie rady?!
- Zobaczymy – wzruszyłem ramionami – Nawet najlepszy łowca nie powinien odmawiać pomocy. Druga osoba zawsze może się przydać
- A niby w czym? – zapytała drwiąco – Już wytropiłam tego durnia więc….
- Czyżby? – przerwałem jej – Bo mnie się wydaje, że idziesz w zupełnie odmiennym kierunku
- Jak to? – zapytała zbita z tropu
- Tak to. Twój wampir jest przy barierze ochronnej w lesie po drugiej stronie szkoły
- Czemu mi wcześniej nie powiedziałeś?!
- Próbowałem, ale nie chciałaś mnie słuchać
- A w ogóle….- zacięła się wkurzona, ale po chwili kontynuowała – Skąd możesz to wiedzieć? Nie jesteś łowcą
- Ale jestem aniołem – wyjaśniłem spokojnie – Wampir to mój śmiertelny wróg więc wyczuwam go na kilometr. To jak? Dalej będziesz się ze mną kłócić czy przyjmiesz pomoc i razem załatwimy tego drania?

(Osai?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz