poniedziałek, 8 lipca 2013

Cavaliada

- Jak mogę Ci pomóc? - pyta Inez.
- To będzie trudne. Musimy... Posmarować jej kopyta żelem i opatrzyć tylną nogę. Coś sobie zrobiła. - mówię. Inez patrzy się na mnie.
- To na co czekamy?
***
- Inez, złap ją mocniej! - mówię. Przyjaciółka prycha.
- A co ja robię? - warczy. Wybucham śmiechem.
- Dobra, puść już, tą jej nieszczęsną nogę. Teraz tylko ta rana. Możesz przynieść wiadro z gorącą wodą, gąbkę, bandaż, wodę utlenioną i owijkę? - pytam. Inez kiwa głową i wybiega z zagrody. Siadam na ziemi zaraz obok leżącej klaczy. Kiedy ta nie protestuje, przysuwam się bliżej niej i opieram plecami o jej brzuch. Czuję jej ciepło i bicie serca.
- Mała, zostało nam niewiele czasu. - szepczę. Klacz odwraca głowę i prycha mi prosto w twarz. Chyba mnie chce pocieszyć. Gładzę ją po chrapach. Do zagrody wchodzi Inez. Ma wszystko o co prosiłam. Wstaję i biorę od niej, wiadro z wodą i gąbkę. Przemywam ranę na nodze klaczy. Potem polewam jeszcze wodą utlenioną, zawijam bandażem, a potem owijką.
- Inez, jutro znowu muszę na niej pojeździć. Może wsiądziesz na Aryę i pojeździmy razem?

(Inez?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz