niedziela, 10 lutego 2013

Alexander

Kiedy Inez wróciła od Rafaella była wyraźnie zmartwiona. Bez słowa usiadła na fotelu i pogrążyła się w rozmyślaniach. Miała przy tym taką minę, że wystraszyłem się, że coś się stało. Jednak zanim zdążyłem ją o to zagadnąć Inez sama się odezwała.
- Alex kiedy wyjeżdżamy? – zapytała
- Ale gdzie? – zapytałem zaskoczony
- No na poszukiwanie Wiedźmy
- Nie wiem jeszcze – powiedziałem – Muszę najpierw wszystko przygotować
Odkąd Inez została przewodniczącą rady szkoły oboje mieliśmy mnóstwo obowiązków, a teraz musieliśmy zadbać o to żeby nic się tu nie wydarzyło kiedy nas nie będzie.
- Musimy też poczekać aż Cav i Div wrócą z pazurem nietoperza – dodałem po chwili namysłu – A właściwie dlaczego pytasz?
- Bo Leo i Rafaell chcą iść z nami – powiedziała i jeszcze bardziej posmutniała
- Inez co się dzieje? – zapytałem, podchodząc do niej
- Martwię się o Rafaella – wyznała – Z tego co powiedział Leo nie jest z nim zbyt dobrze…
- Nie martw się. Na pewno nie długo mu się polepszy – pocieszyłem ją, nie była przekonana, ale nie zdążyła nic powiedzieć bo usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
Kiedy je otworzyłem zobaczyłem Leonardo. „O wilku mowa” pomyślałem zaskoczony wizytą.
- O. Leo. – zdziwiłem się na głos - Jeszcze nie wiemy, kiedy pójdziemy, więc...
- Ja nie po to - przerwał oschle. - Zostałem zmuszony poprosić cię o pomoc.
- Że co? – zapytałem zszokowany
-Tak. Ciesz się, bo ja prawie nigdy nie proszę, a teraz właśnie to robię.
- Wow... Ale tak właściwie to, o co prosisz? – zanim chłopak odpowiedział dołączyła do nas Inez.
- Kto to? – zapytała zaciekawiona, a kiedy zobaczyła Leo zmieszała się odrobinę - Ale my...- zaczęła, ale Leo nie pozwolił jej skończyć.
- Pomóż Rafaellowi – zwrócił się do mnie - Nie chcę by się odwodnił.
- Oł...
- No oł. Ja takich mocy nie mam a wiem, że te leki, które są w apteczce, nie mają dobrego skutku, bo jest na nie uczulony. Masz swoją chwilę chwały.
- No... Zgoda – powiedziałem nieufnie, nie byłem pewny czy chłopak mnie w coś nie wrabia.
Przekonałem się, że Leo mówi prawdę kiedy doszliśmy do jego mieszkania. W łazience odnaleźliśmy bladego jak ściana Rafaella. Chłopak leżał na ziemi, a kiedy Leo go podniósł i chciał zanieść do łóżka gwałtownie zaprotestował.
- Jeszcze nie skończyłeś?- spytałem łowca, a Rafaell pokręcił głową.
- Nie za ciekawe widoki – powiedziałem cicho
- Dlatego mówiłem, że jestem zmuszony poprosić – powiedział Leo – To pomożesz mu czy nie?
- Oczywiście, że pomogę. Najpierw jednak postaw go na ziemi – zaleciłem
Leo niechętnie mnie posłuchał, ale cały czas podtrzymywał przyjaciela. Przyklęknąłem obok nich i położyłem Rafaellowi rękę na czole. Chłopak miał gorączkę. Wyczułem, że torsje i temperatura bardzo wyczerpały organizm chłopaka.
Zamknąłem oczy, skoncentrowałem się i najpierw usunąłem gorączkę, potem zawroty głowy i nudności. Na koniec przekazałem chłopakowi dużą część własnej energii.
Kiedy skończyłem otworzyłem oczy i powoli odsunąłem się od chłopaków. Byłem trochę zmęczony, ale też zadowolony bo Rafaell wyglądał jakby nigdy nie chorował. Na jego twarz wróciły rumieńce, uśmiechnął się, a po chwili wstał bez pomocy towarzysza.
Przeszliśmy wszyscy do pokoju, kiedy Leo po raz kolejny dzisiaj mnie zaskoczył.
- Alex możesz ze mną iść na chwilę do kuchni? – zapytał niespodziewanie
- Jasne – przytaknąłem
Chłopak po raz pierwszy zwrócił się do mnie po imieniu.
- O co chodzi? – zapytałem kiedy już byliśmy sami
- Dzięki – powiedział krótko łowca – Nie myślałem, że kiedyś to powiem, ale dobrze, że Rafaell was poznał.
- Wow… Leo, jakie wyznanie – powiedziałem z uśmiechem żeby rozładować atmosferę
- Ta, ciesz się ciesz bo to pierwszy i ostatni raz – jeszcze nigdy nie widziałem żeby Leo się śmiał, a teraz naprawdę tak było
- Dobra, dobra. Wracajmy już do Inez i Rafaella – zaproponowałem – Przy okazji obgadamy sprawę wyjazdu bo słyszałem, że się z nami wybieracie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz