sobota, 19 stycznia 2013

Inez

Zgodnie z życzeniem Tsukihime o szesnastej wyszłam na dziedziniec żeby odprawić uczniów.
Kiedy przyszłam byli już wszyscy.
- Inez! – Maya podbiegła do mnie – Idziesz z nami prawda? – zapytała z nadzieją
- Nie mogę kochanie – odpowiedziałam z żalem – Ale Izo się wami zaopiekuję, a niedługo tu wrócicie – zapewniłam
- A odprowadzisz nas chociaż kawałek? – zapytała
- No… - zawahałam się
- Tylko kawałeczek – poprosiła Maya
- Niech będzie, ale tylko kawałek – zgodziłam się
- Hurra! – krzyknęła uradowana dziewczynka i uwiesiła mi się na szyi
- No dobrze, chodźmy już
Divertente oczywiście prowadził. Ja szłam na końcu z Mayą za rękę. Pilnowałam żeby żaden uczeń się nie zgubił.
Kiedy doszliśmy do wioski, która mieściła się nie daleko szkoły Alexa postanowiłam wracać. Pożegnałam się ze wszystkimi, uspokoiłam Mayę, która się popłakała, a potem ruszyłam w drogę powrotną.
Szłam przez gęste lasy. W pogotowiu cały czas miałam w rękach wachlarze. Przez jakiś czas było spokojnie aż nagle… usłyszałam wyraźny szelest.
- Kto tu jest? – zapytałam, brak odpowiedzi – Pokaż się! – krzyknęłam, a w tym momencie zza krzaków wyszedł potwór taki sam jak ten, który zaatakował szkołę.
Stwór rzucił się na mnie, ale odparłam atak. Walczyliśmy przez chwilę w milczeniu aż zdecydowałam się zapytać
- Czego ode mnie chcesz co?
- Mam cię zanieść panu – odpowiedział zniekształcony głos
- I myślisz, że ja na to pozwolę?
- Tak
- Niby dlaczego?
- Bo pan każe, a ja mam wykonać rozkaz
- A jak go nie wykonasz?
- To zginę
- To radzę ci zginąć już teraz niż żeby cię pan zabił – poradziłam mu – Będzie mniej bolało
- Naprawdę?
- Naprawdę – odpowiedziałam z przekonaniem
- Ok – potwór przestał walczyć i pozwolił mi się dobić
Kiedy już z nim skończyłam odetchnęłam z ulgą. Dręczyła mnie jednak myśl, że poszło zbyt łatwo i miałam racje. Na pobliskiej polanie zostałam otoczona nie tylko przez potwory, ale i mężczyzn, prawdopodobnie łowców.
Broniłam się tak długo jak mogłam, ale atakujących nie powstrzymywał już nawet amulet tarczy. W końcu poważnie ranna osunęłam się na kolana i straciłam przytomność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz