Kiedy Rafaell wszedł do pokoju miał
dziwną minę. Gdy tylko ją zobaczyłem, wiedziałem, że po prostu jest
zmęczony i jednocześnie zadowolony, że zastał ciepłą kolację. Jednak
zanim doszedł do kuchni, komuś zachciało się pukać do drzwi.
-Ja się tym zajmę.- walnąłem z uśmiechem.
"Nie. Jak ty się czymś zajmujesz to zaś jest gorzej." odparł i otworzył drzwi.
-Rafaell!- krzyknęła jakaś dziewczynka i wtuliła się w niego. Jeszcze tej małej brakowało.
Chłopak wziął ją na ręce i posadził na łóżku. Potem wyszukał tablet i
zaczęli rozmawiać. Ja udałem się do kuchni aby im nie przeszkadzać.
Mogłem zjeść kolacje w spokoju. Na razie...
Gdy skończyłem i wróciłem do pokoju zastałem dziwny "obrazek". Rafaell
siedział, trzeba przyznać, że ledwo ale siedział i trzymał małą w
ramionach próbując ukołysać do snu. Mała jednak spała płytko i
jakikolwiek dźwięk budził ją z powrotem.
Usiadłem więc cicho na fotelu i dalej się przyglądałem. Wiedziałem, że
chłopak miał podejście do dzieci ale nie spodziewałem się, że aż takie.
Mała była ufna ale kilka osób traktowała niemal jak rodzinę.
Gdy w końcu mała spała na łóżku Rafaell wymigał.
"Sorki ale przeszła mi ochota na jedzenie."
-Spoko. Co ją tu sprowadziło?
"Po prostu zły sen."
-Aha.
"Daj spokój. Dużo przeszła. Rozumiem ją."
-Zostaje na noc?- zapytałem ignorując jego wcześniejszą wypowiedź.
"Zostanie."
-No to idę po koc i zsunę sobie fotele.
"Nie musisz. Mała mnie nie puści." spojrzał na dłoń małej kurczowo trzymającą się jego ubrania.
-Spoko.- prychnąłem rozbawiony.- Dobranoc Pani Niania.
"Dureń."wymigał i położył się obok małej Ta gdy tylko to wyczuła, to wtuliła się w niego jak w pluszowego misia.
Po jakiejś godzinie mała się przebudziła i usiadła spłoszona na łóżku.
Chcąc nie chcąc wszystko oglądałem, bo ciekawiło mnie co mała wymyśli.
Nie zgasili lampki więc nawet nie musiałem skupiać wzroku. Śmiać mi się
chciało, widząc naiwności dzieci, jak także mdliło mnie na myśl
wykorzystywania ich. No bo przecież dzieci nie są w stanie przynieść
tyle frajdy co znęcanie się nad dorosłymi...
-Rafaell?-zapytała drżącym głosem. Chłopak usiadł i przetarł oczy
dłonią.- Ale obiecujesz, że tu mnie nie skrzywdzi?-Rafaell przytaknął
skinieniem głowy. Mała była jednak niezdecydowana a on wymęczony. Dużo
nerwów kosztuje go ostatnio ta buda. Postanowiłem mu pomóc.
-Nic cię nie dorwie, bo prędzej ja to coś załatwię.-walnąłem nie
zmieniając pozycji.- A teraz śpij.- Maya popatrzyła na mnie zdziwiona
zgasiła lampkę i położyła się.
-Na pewno?- zapytała niedowierzającym głosem.
-Nie będę się powtarzał.- burknąłem.
Po kilkunastu minutach ktoś zaczął dobijać się do pokoju. Usłyszałem jak
Rafaell walnął się ręką w czoło. Ktoś miał idealne wyczucie czasu.
-Obiecaliście...- jęknęła Maya.
-Tak. Więc idę dorwać tych durni co cię znowu wybudzili.- odpowiedziałem
przeładowując broń. Od razu mój pan włączył lampkę i wymigał
"Przestań. Pewnie jej szukają."
-Niech ci będzie.- zgodziłem się niechętnie. Rafaell znowu spróbował uśpić małą, ale to była Syzyfowa praca.
Za drzwiami stała para państwa boskich z ekipą.
-Wszystko jest w porządku.- oznajmiłem bez emocji.
-Czyli Maya jest u was, tak?- zapytała nie dowierzając Inez.
-Tak ale jak ją znowu ktoś obudzi to obiecuje, że wyjdzie z całym
magazynkiem amunicji w miejscu o którym nawet nie wiedzieliście, że
istnieje.- westchnęła.- Nie wierzysz to zobacz.- otwarłem drzwi a oczom
naszych gości ukazał się Rafaell z Mayą w ramionach. Kołysał ją gładząc
po włosach.- Coś jeszcze? Bo jak wiecie prawo do snu ma każdy, a wy tą
małą go właśnie pozbawiliście.
-To my pójdziemy.- powiedziała dziewczyna z nutą psychopatyczną w oczach
i w czwórkę odeszli. Zostali państwo boscy i jakaś kotołaczka czy coś.-
Wchodzicie czy ma tak zimno lecieć, hę?-zapytałem. Usłuchali.
-Maya gdzieś ty poszła?-zapytała kotołaczka z troską w głosie. Jednak Maya nie puszczała Rafaella z objęć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz