czwartek, 17 stycznia 2013

Izozteka

-Zmywamy się – szepnęłam do Blara.
Szybko zabraliśmy koty (wraz z Nalą, która jeszcze nie chciała się rozstawać z innymi) i poszliśmy do pokoju. Tylko Kot został twierdząc, że chce wszystko obserwować i że później powiadomi nas o rozwoju wypadków.
-Dlaczego chciałaś stamtąd iść? – spytał mój sługa, gdy już znaleźliśmy się w pokoju.
-Nie mam zamiaru mieszać się w sprawy pomiędzy „niebem a piekłem” – odparłam dziwnie ponuro.- A niestety zapowiada się, że taki konflikt nie tyle jest nieunikniony, co już trwa.
-Ale dalej nie rozumiem, czemu nie chcesz pomóc swojej koleżance.
-Mojej koleżance? Fajnie, mam koleżankę – wymruczałam do siebie. Kiedy ja ostatnio nazwałam kogoś koleżanką? Na pewno nie przez te dwa lata, od kiedy Blar został moim „jedynym przyjacielem”…
Właśnie, to już dwa lata, a on nie ogarniał mojego zachowania. A może chciał mną tak troszkę, ociupinkę zmanipulować żebym jednak pomogła „koleżance”?
Usiadłam na łóżku, a po chwili namysłu padłam na nie zostawiając nogi n podłodze.
-Przypomnij mi: dlaczego zostałeś moim sługom? – spytałam nagle.
-Dlaczego…? Bo nie miałem zamiaru zostawić cię samej, a to był najlepszy sposób na to.
-Ale dlaczego nie chciałeś zostawić tej wrednej i wkurzającej dziewczyny jaką byłam?
-Hmm… Właściwie to nie wiem. Może dlatego, że ta dziewczyna ma szczególne względy u mojego pana? A może jednak, dlatego, że wcale nie była taka wredna i wkurzająca, na jaką pozowała?
-Dzięki – powiedziałam z niemrawym uśmiechem, a wkrótce potem zasnęłam, myśląc o tym co się mogło stać z moją rodziną…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz