"Idź i załatw". Bo on myśli, że to tak łatwo. Ale nic nie powiedziałem. Wiedziałem, że lepiej, żeby posiedział teraz z Hime. Ja byłem dla niej zawsze kimś w rodzaju starszego brata, a z Sitrim wspólnie uciekała, żeby kraść jabłka w sadzie. Sitri z resztą zawsze zachowywał się bardziej jak dziecko i miał skłonności do infantylności. Co, w kontaktach z sześcioletnim dzieckiem zaowocowało.
- Idziesz ze mną? - spytałem Deviego. Chłopak był zupełnie załamany. - Hime nic nie będzie, a my musimy wyjaśnić wszystko z tymi zza ściany.
- Jesteś pewien, że powinienem iść? Pewnie poszła plota, że jestem tranwestytą i tak dalej.
- Dlatego lepiej to od razu wyjaśnić - odpowiedziałem spokojnie. Hime od dziecka ma... powiedzmy... trochę skrzywioną psychikę pod pewnymi aspektami. I tak radzi sobie wyjątkowo dobrze jak na człowieka, ale czasami przeszłość jest silniejsza od teraźniejszości. Zwłaszcza przeszłość z dzieciństwa. To co? Siedząc tutaj i udając, że cię nie ma nic nie zrobisz.
- No dobra... - zawahał się. Ale nie teraz.
- To znaczy?
- Pójdziemy przed świtem. Czar puści o 7.36, więc pójdziemy tak, żeby być ze 2-3 minuty wcześniej. Tak bedzie łatwiej chociaż jedno wyjaśnić, nie sądzisz?
- Jak chcesz. W takim razie powiem Sitriemu, żeby zajął się przez noc Hime - odpowiedziałem mu i na chwilę weszem do Świata Przekręconego.
"Zajmij się nią przez jakiś czas, my pójdziemy o świcie." wysłałem wiadoność bratu i wyszedłem.
- Wstajesz, czy będziesz udawał trupa? - spytał Devi. Popatrzyłem na niego rozespanymi oczami. Wciąż był w damskiej wersji.
- Jasne, jasne - wstałem, umyłem się i przebrałem szybko. Na zegarku migała 7.35, matko, idziemy, już! - pociągnąłem Deviego za sobą. Na całe szczęście pokój Inez był blisko. Zapukałem delikatnie do drzwi. Otworzył mi Alex.
- Możemy? - spytałem. - Ważna i dosyć pilna sprawa.
- Jasne - mruknął i wpuścił nas do środka. Nie za bardzo się zdziwiłem, widząc resztę gromadki w pokoju. - A ty co, na inną panienkę się już przestawiasz, czy to ten koleś? - zapytał anioł, chcąc zażartować. Wywołał jedynię irytację Deviego. Przytrzymałem chłopaka za ramię i pokręciłem lekko głową.
- Kiepskie kawały na potem. Teraz patrzcie - poleciłem. Devi wywrócił oczami i bez pytania rozsiadł się na fotelu. Z rozbawieniem zauważyłem na wpół zdziwioną, na wpół oburzoną minę Inez z domieszką czegoś, czego nie do końca byłem pewny. Nie musieliśmy czekać długo, gdy Devi "spikselizował się" i zmienił w dzienną, męską postać.
- No, to tyle, jeśli chodzi o tranwestyty, pedałów, schizolów, pedobearów i innych degeneratów - skwitował w końcu Devi. - To kto jeszcze uważa, że jestem nienormalny? - spytał cynicznie. Odpowiedziało mu milczenie. Byłem prawie pewny, że słyszę w oddali głos świerszczy.
- Czyli sprawa Deviego rozwiązana. Kto jeszcze będzie jakieś dziwne rzeczy wymyślał, temu osobiście wymyślę roboty społeczne na najbliższe sto lat. A teraz druga sprawa, zdecydowanie bardziej drażliwa.
- Tsukihime? - spytała Inez. Próbowała ukryć irytację w głosie, ale nie udało jej się to.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz