niedziela, 13 stycznia 2013

Devi

Uśmiechnąłem się krzywo. Nigdy nie przypuszczałbym, że może mnie uratować dziewczyna. Nie to, żebym potrzebował tej pomocy, ale zawsze jednak. Odwróciłem się do Tsukihime. Wciąż była zszokowana. Potargałem jej ręką włosy i zaśmiałem się.
- Jak tak dalej będziesz wyglądać, to cię Kuro do muzeum wstawi - rzuciłem lekko. Zabolało. Nie ją, a mnie.
- Jasne - mruknęła, wyrywając się ze stanu zawieszenia. - Nic ci nie jest? Nie chcę wysłuchiwać kazania Kuro.
- Żyję - odpowiedziałem. - To ci powinno wystarczyć na razie. A ty jesteś cała?
- Z grubsza - dziewczyna zerknęła kątem oka na przybyłą i zacisnęła zęby. Widać był, że nie lubi brunetki. - Chodź, pokażę ci coś - zaproponowała. Chciała jak najszybciej odejść z miejsca zdarzenia. Wróciliśmy do akademika. Na korytarzu spotkaliśmy tą samą dziewczynę, która wcześniej zatrzymała "Leo". Była trochę podminowana, ale gdy tylko nas zobaczyła, uśmiechnęła się.
- A może byś tak chociaż przedstawiła koleżankę, co? - zapytała brunetka. - W końcu pomogłam wam. Tsukihime już miała coś powiedzieć, ale ją ubiegłem.
- Jestem Devi. I jestem chłopakiem, chociaż tego raczej nie widać teraz - sprostowałem.
- Ta, jasne, a ja jestem księżniczką na jednorożcu - skwitowała nieznajoma.
- Dlatego właśnie chciałam iść, Dev - syknęła Tsukihime. - Z pewnymi osobami lepiej się nie zadawać, bo i tak wiedzą lepiej, robią lepiej. Kółko samouwielbienia bohaterów świata - splunęła na ziemię z degustacją.
- O co ci chodzi? - spytała brunetka. - Od początku masz do mnie pretensje o wszystko. O co ci chodzi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz