sobota, 19 stycznia 2013

Cavaliada

Inez weszła do pokoju. Ucieszyłam się na jej widok. Dawno się nie widziałyśmy.
- Cześć! Jak się czujesz? - zapytała Inez.
- Dobrze. Mam dla was kilka informacji. - Inez i Alex zaraz szybko usiedli na sofie, a Div przyniósł kilka książek.
- No więc. W jaksini, jak ratowaliśmy Diva, stało się coś dziwnego. Matt rzucił na mnie jakąś klątwę. No... A ja tak poprostu ją odepchnęłam. Nic nie czułam. Nie zadziałała na mnie. A to dość dziwne... Bo to była mocna klątwa. Rzucona przez potężnego upadłego. I potem zaczęłam szukać. Znalazłam kilka książek, ale tą najważniejszą pokazał mi profesor Nemu. Wyciągnęłam najstarszą książkę. I zaczęłam czytać na głos.

''Potomkowie nadludzi nadal istnieją na tym świecie. Zazwyczaj odziedźiczają po przodkach jedną cechę. Odporność na klątwy/uroki, piękno, przyśpieszone gojenie ran, mądrość, siła. Co najciekawsze, żeńska połowa zawsze miała niebieskie włosy. ''

Inez patrzyła się na mnie. Alex zaczął czytać inne książki.
- To by się zgadzało. - powiedział nagle.
- Co?
- Odparłaś klątwę, niebieskie włosy... -
- No... Niby tak. Ale to niekoniecznie może być to... - powiedziałam.
- Serio w to wierzysz? - zapytała Inez. Popatrzyłam na nią.
- Cav, masz gościa. - powiedział, a do pokoju weszła Poeana.
- Hejka. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam? - zapytała. Uśmiechnęłam się.
- Jasne, że nie. Co się stało? -
- Chciałabym iść do stajni, ale nie mam pojęcia na kim mogę jeździć...
- Spoko. Chodź idziemy. - powiedziałam, zerkając na Inez, Alexa i Diva. Otworzyłam drzwi i wyszłam za Poeaną. Kiedy doszłyśmy do stajni, powitało nas radosne rżenie. Podeszłam do boksu mojego Draco. Dałam mu marchewkę. Odwróciłam się do Poay.
- To jest Draco. - powiedziałam. A teraz konik dla Poeany...
Wiem. Ruszyłam szybko do ostatniego boksu. Stała tam kobyłka 7 letnia. Saphira.
- Poa! To jest Saphira. Myślę, że się dogadacie. - powiedziałam. Ruszyłam do siodlarni.
- To jest jej siodło, czaprak, podkładka. Tu jest ogłowie, a tu owijki oraz ochraniacze. Tylko nie zakładaj w tym samym czasie i tych i tych.- Poa skinęła głową.
- Dzięki. A pojeździsz dzisiaj ze mną? - zapytała. Uśmiechnęłam się.
- Spoko. Tylko ja dzisiaj polążuję młodego, a tobie poprowadzę jazdę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz