Zabawa z Reiną to coś wspaniałego! Blar już dawno nie był tak sponiewierany. Ale coś nie dawało mi spokoju, i wcale nie chodziło o sumienie. To było coś głębokiego, coś czego nie czułam odkąd znikła rodzina…. By się tego uczucia pozbyć powiedziałam:
-Chodźmy, poznam was z moimi znajomymi: Inez i Alexem. Później możemy jeszcze wstąpić do innych, ale nie wiem czy ich spotkamy tam, gdzie spotkać byśmy ich chciały.
-Prowadź mentorko! – odparła dziarsko Reina, a Blar i Acrux poszli za nami bez słowa.
Do pokoju Inez nie było daleko, więc nawet nie miałyśmy czasu się rozgadać. Przed wejściem spotkałyśmy jakiegoś anioła o czarnych skrzydłach, wyraźnie nie był w humorze i to mnie zmusiło do podejrzeń, że Inez też nie będzie. Ale łubu dubu i jednak była w humorze! To znaczy, próbowała nie pokazywać jak bardzo ktoś ją wytrącił z równowagi i ja to szanowałam, ( jeśli o czymś takim jak „szacunek” można mówić w moim wypadku).
-Hej, Izo – zaczęła w miarę radośnie. – Przedstawisz mi swoją podopieczną?
-Jasne! To jest… - i zwyczajowo podopieczna mi przerwała.
-Jestem Reina, a to mój sługa, Acrux.
-Miło was poznać. – I zapanowała trochę nie zręczna cisza, którą przerwał donośny dziecięcy głosik:
-Inez, nie wiesz gdzie się podziała Maya? – To była ta dziewczynka, Eve, którą uratowaliśmy dzięki wspaniałemu Śniegowi i wspaniałej Śnieżynce.
-Nie ma jej w pokoju? – zdziwił się Alex.
Przyglądnęłam się dziewczynce i doszłam do wniosku, że jest kotołakiem. Skąd taki wniosek? A z tego, że miała kocie uszy i ogon. No i z tego, że przyplątały się za nią wszystkie cztery koty z mojego stadka.
Nie zważając na nic stanęłam przed małą i kucnęłam, tak, że nasze twarze były na tej samej wysokości.
-Wiesz mała, że to moje kociaki pomogły cię uratować? Bez Śniega i Śnieżynki nie byłoby cię tu, a co najmniej nie tak szybko.
-Powiedziały mi już – odparła poważnie dziewczynka, a ja zerknęłam na Kota. Ten się szczerzył i jakby mówił „tak, to kotołak”.
-Czyli się nie pomyliłam, jesteś kotołakiem. Ja jestem Izo, to Blar mój sługa, a to Reina i Acrux jej sługa. A teraz chodźmy poszukać Mayi - powiedziałam wstając i wyciągając rękę do dziewczynki. Ta o dziwo ją złapała i wszyscy wyszliśmy z pokoju w poszukiwaniu Mayi.
Ładne :)
OdpowiedzUsuń