Wszyscy wybyli z pokoju kiedy Rafaell
wyraźnie dał do zrozumienia, że nie za bardzo go cieszą ostatnie sploty
wydarzeń. Jak zawsze w takich chwilach siedział zamyślony i nic do niego
nie docierało, chyba, że siłą. Wziąłem poduszkę i tak po prostu
walnąłem go nią przez głowę.
-Nie myśl tyle, bo ci mózg wyparuje. "Weź się." -Jasn...- nie skończyłem bo przez umysł przeleciał mi specyficzny dźwięk.- Choler*. "Wypraszam sobie" -Nie do ciebie.- mruknąłem i stanąłem przy oknie. Tak jak myślałem na gałęzi drzewa siedziała sobie sowa. Niby zwykła sowa ale tylko ja słyszałem wezwanie. Nieciekawie się zapowiadało. "Na co tak patrzysz?" zapytał mój przyjaciel podchodząc do mnie."Przecież to tylko sowa" -Muszę iść. "Gdzie?" -Do... Daleko. "Co ty odwalasz? Gorączkę masz?" zaniepokoił się. -Muszę iść. Wygląda na to, że coś wisi w powietrzu a mnie odsuwają od sprawy. "Kto? Leo o co ci chodzi? Co ty gadasz!?" -Spokojnie. Rada się czegoś czepia. Bo widzisz... ja z nimi to tak nie do końca. "Ty... Długo tak mnie okłamujesz?" -Nie okłamuję ciebie... tylko ich.- wytrzeszczył oczy.- To jest nieco skomplikowane. Piórkowi się bawią z genami i ogólnie takie tam pierdoły a Bazę do Łowcy się pozyskuje. Nie nie pamiętam jak i na razie nie chcę wiedzieć. "Kiedy chciałeś mi wyjaśnić?" -Nigdy. Bo tego wszystkiego nie możesz wiedzieć. Jeżeli ktoś coś wie, to wie to, co Oni chcą, żeby wiedział a to jest po prosty kłamstwo. "Czyli jakby to wszystko... Czyli po prostu nie jestem twoim panem, tak? To też bujda?" -Nie. Jesteś i jesteśmy związani bardzo mocno. "To dlaczego ja nic nie pamiętam!" -Mówiłeś, że pamiętasz przez mgłę. - zdziwiłem się i zasłoniłem okna. "Teraz już nic nie pamiętam. Wszystko zanika. Wszystko się maże. A teraz się dowiaduję, że kłamałeś i nie wiem czy to co jeszcze pamiętam to też nie jest kłamstwo." -Mówiłem prawdę. O Racie ci nigdy nie mówiłem dla twojego dobra. Dlaczego trzęsą ci się dłonie?- zaniepokoiłem się. "Nie wiem. I nie chcę wiedzieć." -Co ci jest? "A tobie? Gdzie ty chcesz niby iść, co? I niby jak okłamałeś radę?" -Chce iść do Nich. A okłamałem ich łatwo. Po prostu mocy związanych z cieniem nie idzie wykryć. Nie wiedzą o nich. "Nie rozumiem cię i nie chce rozumieć, ale powiedz mi jedno. I nie kłam." -No słucham. "Czy Oni mają coś z tym wspólnego?" -Mają. "Tak myślałem." -Mają i to dużo. Chcą,, żebym się do nich udał niezwłocznie. "To idź." -Właśnie myślę czy warto.- przyznałem. "Że co?" -Nie lubię tych palantó* a szczególnie jak każą mi zwoływać resztę idiotó* do kompletu. "Leo obrażając ich" nie dałem mu skończyć. -Wiem, obrażam sam siebie. Ale od odejścia, no nie mogę mówić po imionach, ale po odejściu pierwszego członka Rady, nie pytaj ile miał lat bo nie wiem. Na pewno żył przed naszą erą ale nie wiadomo ile. Więc po jego odejściu wszystko się zmieniło. Szczególnie zasady. "Zasady?" -Tak. Bo z trzech powstało jakieś siedemdziesiąt. A ja ich nie przestrzegam, jestem wierny starym i podejrzewam, że dlatego mnie wołają. Nie zdziwił bym się jakby tańczyli w parze z tym waszym gołąbkiem i ruszyli przeciwko szkole. W sumie to bardzo prawdopodobne, jakby się głębiej zastanowić, bo teraz Główny nie ma takiej mocy jak jego poprzednik. Miał by z czego korzystać. "A jak ruszą? To po której stronie staniesz?" -Po twojej.- odpowiedziałem bez namysłu.- Ale jak to się skończy to idziemy do lekarza. "Po co?" -Bo ta amnezja mnie martwi. "I kupimy wykrywacz kłamstw. Albo nie bo go i tak oszukasz." -Postaram się mówić ci prawdę ale nie zawsze mogę. Usiadłem na fotelu i patrzyłam na Rafaella. Rzeczywiście trzęsły mu się dłonie ale delikatnie. Miałem wrażenie, że ktoś próbuje przy nim majstrować magicznie ale amnezji by nie wywołał. Nie takiej... CDN |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz