poniedziałek, 14 stycznia 2013

Maya

Otworzyłam oczy i rozejrzałam się zdezorientowana. Byłam znowu w tym okropnym lesie, ale jak ja się tu znalazłam?
W tym momencie usłyszałam jakiś szelest w krzakach za moimi plecami. Wystraszona szybko się odwróciłam i już nic więcej nie udało mi się zrobić. Strach całkowicie mnie unieruchomił. Strach przed nim… przed Liamem.
Czarownik wyszedł zza jednego z ogromnych drzew i uśmiechnął się do mnie paskudnie.
- No proszę! Kogo ja widzę! – wykrzyknął – Maya! A ja się tak o ciebie martwiłem! – podszedł bardzo blisko i pogłaskał mnie po policzku.
- Nie dotykaj mnie – wyszeptałam, cofając się o krok – Nie martwiłeś się o mnie. Nasłałeś na mnie potwora!
- Mówisz o trollu? – zapytał, przysuwając się do mnie i cały czas dotykając mojej twarzy – On miał was tylko do mnie doprowadzić. A właśnie jeśli już o to chodzi…. – przerwał na moment, a w jego oczach zapłonął gniew – Uciekłyście mi. Ty i ta twoja przyjaciółeczka…. Ale to się już nie powtórzy… prawda? – cofałam się przez cały czas kiedy mówił, ale nic to nie dawało bo on przysuwał się jednocześnie. Kiedy więc przerwał i czekał na odpowiedź uznałam, że muszę uciekać i to już!
Odwróciłam się i pobiegłam pędem w las. Liam szybko mnie jednak dogonił. Kopałam, gryzłam i wyrywałam się jednocześnie wzywając na pomoc przyjaciół.
- Eve! Inez! Rafaell! Pomocy! – nikt jednak nie przychodził.
Kiedy myślałam, że to już koniec poczułam mocne uderzenie i….. Obudziłam się. Zlana potem i śmiertelnie przerażona. Próbowałam obudzić Eve żeby jej powiedzieć co się stało, ale mi się nie udało.
Nadal przerażona wyszłam z pokoju i poszłam się przejść żeby się uspokoić. Spacerowałam korytarzami opustoszałego akademika kiedy usłyszałam znajome kroki. Po chwili dojrzałam cień mężczyzny…. Z krzykiem rzuciłam się do najbliższego pokoju. Ledwo zastukałam drzwi się otworzyły i zobaczyłam w nich…
- Rafaell! – krzyknęłam i z ulgą się do niego przytuliłam. Teraz czułam się bezpieczna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz