sobota, 11 maja 2013

Pierwszy łowca

Następnego dnia wróciłem do Iskry. Myślałem, że nie była aż tak przywiązana do tego chłopaka ale gdy zobaczyłem ją po nocy, to moje przypuszczenia okazały się ułudne. Mała była zapłakana z opuchniętymi, czerwonymi oczyma. Widocznie Rafaell był jej bliższy niż przypuszczałem. Teraz jednak najlepszym wyjściem byłoby gdyby o nim zapomniała.
- Chodź do mnie Iskro.- powiedziałem spokojnym głosem a dziewczynka podbiegła do mnie i mocno się przytuliła.
- Ja...- zaczęła drżącym głosem ale już nie skończyła.
- Ci... Spokojnie.- szeptałem kojącym głosem gładząc ją jednocześnie po głowie.- Zapomnij o nim.
- Co?! Nie!- uniosła się.
- Zapomnij o nim na razie.- kontynuowałem jednocześnie przenosząc magicznie ciało chłopaka do swojego świata tak, by się nie spostrzegła- Teraz musisz być silna.
- Ale... ja nie mogę.
- Możesz. Możesz bardzo wiele, ale musisz się postarać.- odparłem biorąc ją na ręce i ocierając łzy.
- Nie jestem tak silna jak się Panu wydaje.
- Prawda. Jesteś silniejsza. Poza tym, wierzę w ciebie a jeśli mam być szczery to praktycznie w nikogo nie wierzę. Jesteś wyjątkiem.
- Naprawdę?- zdziwiła się nadal zostając przy swoim.- Ale we mnie nie warto wierzyć.
- Gdyby nie było warto to po co Leonardo i Rafaell rozprawiali się z Liamem?- zapytałem.
- Skąd Pan wie?
- Wiem więcej niż ci się wydaje.
- Ach...
- Nie zmuszaj mnie abym zmienił zdanie co do ciebie. Nie chcę tego robić.
- Nie wiem... Ja już nic nie wiem... Przepraszam....- powiedziała i oparła głowę o moje ramie płacząc.
-Teraz ty musisz odpocząć i pilnować by starsi nie robili głupstw.
- Starsi?
- Inez, Alex i cała reszta.- wyjaśniłem.- Ale najpierw masz odpocząć.
- Nie wiem...
Przytuliłem Mayę mocniej do siebie. Teraz to ona potrzebowała wsparcia od osób, którym sama je wcześniej dawała. Gładząc ją po głowie wyszedłem z pokoju wprost do kuchni gdzie siedziała dziewczyna nazywana Inez. Bez żadnych zbędnych gierek przedstawiłem jej kilka punktów sprawy. Iskra spała już w moich ramionach, choć łatwo można było ją obudzić.
- Po pierwsze, zajmij się Mayą i siadaj.- zacząłem widząc, że dziewczyna wstaje z zamiarem przejęcia Iskry ode mnie.- Poświęć jej teraz dużo czasu.
- Wiem ale...- wtrąciła się.
- Nie przerywaj mi.- powiedziałem ostro a ton mojego głosu robił się coraz chłodniejszy, niemalże złowrogi.- Jako Przewodnicząca Szkolnej Rady masz także w pewnym sensie obowiązek zająć się szkołą.
- Przepraszam ale... to Pan powiedział Mayi o tym, że Rafaell umrze w nocy?
- Tak.- odparłem zbyt ostro.
- Niech Pan więcej nie mówi jej takich rzeczy. Nie wiem kim Pan jest ale bardzo pana proszę. Była do niego bardzo przywiązana.- wyjaśniła mówiąc coraz ciszej.
- A ty?- zmieniłem nutę.
- Ja? Ale co?
- Gdyby twój anioł był na jego miejscu a ty na jej? Nie chciała byś mieć czasu aby się pożegnać?
- Ale to nie to samo...
- Nie. To nie jest to samo ale jej ta wiadomość była pisana.
- Skąd możesz to wiedzieć?!- krzyknęła tak, że Maya się przebudziła. Na szczęście spojrzała tylko na mnie i znów zasnęła.
- Wiem to. Wiem również ile może być zakończeń tej bitwy. Nie ufając mi skazujesz samą siebie na niemożliwe.
- Jak to?
- Nie myślisz chyba, że jeśli sama stawisz czoła całej Radzie to wyjdziesz z tego cało, prawda?
- Nie zastraszysz mnie.- odparła próbując zachować spokój.
- Nie denerwuj się. Nie jestem aż taki zły jak ci się wydaje. Gdybym był czy Maya spała by spokojnie w moich ramionach? Nie.- powiedziałem uspokajając głos. Dziewczyna odezwała się znów dopiero po jakichś pięciu minutach, nie patrząc mi w oczy.
- To jaki ma Pan plan? I mogę wiedzieć jak ma pan chociaż na imię?
- Możesz mi mówić Pierwszy. A Radę zostaw mi. Całą. Bez wyjątków.
- Ale... Naprawdę?- zdziwiła się a ja nie miałem ochoty sprawdzać, która z wiadomości ją tak zadziwiła. Moja osoba czy skromny plan.
- Pilnuj tylko przyjaciół. I nie zmuszaj mnie więcej do pierwszych tonu głosu naszej rozmowy.
- Och, przepraszam.- zreflektowała się.
- Pamiętasz wczorajszą istotę, której trzasnęłaś drzwiami przed nosem?
- Przepraszam po prostu nigdy nie spotkałam takiego stworzenia.
- Wiem. Niech Maya ci wyjaśni tylko jakie "takie stworzenie" możesz wpuścić do mieszkania.
- Oczywiście.
Dziewczyna była inteligentna więc szybko łapała o co mi chodziło. Zabrała śpiącą Mayę i wyszła z pokoju a ja opuściłem mieszkanie przez okno i zająłem się swoją "pracą" w postaci "takiego stworzenia".



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz