wtorek, 7 maja 2013

Maya

Kiedy późnym wieczorem wszyscy położyli się w pokoju Ro ja nie mogłam zasnąć. Cały czas myślałam o przyjaciołach, których spotkało nieszczęście. Cały dzień pomagałam Ro i Nirze w opiece nad Inez i Rafaellem jednak żadne z nich do tej pory się nie obudziło.
W końcu nie wytrzymałam, cicho wstałam z łóżka i poszłam do pokoju Rafaella. Chłopak leżał na łóżku nieruchomy i z kamienną twarzą. Przysiadłam na skraju jego łóżka i zapatrzyłam się w okno. Nic nie mogłam zrobić, a tak bardzo chciałam mu pomóc....
Nagle usłyszałam cichy jęk z pokoju w którym leżała Inez. Zajrzałam do niej i zobaczyłam, że wierci się na łóżku.
Zaraz potem pobiegłam do salonu gdzie spała reszta i zawołałam:
- Alex! Cav! Inez się budzi!
Wszyscy poderwali się na równe nogi i pobiegli do pokoju. Inez jęczała i miotała się po łóżku. Alex i Nira szybko do niej podeszli i zaczęli wspólnymi siłami ją uzdrawiać.
Po chwili dziewczyna uspokoiła się i otworzyła oczy.
- Cco się dzieje? – zająknęła się – Gdzie…gdzie jesteśmy...?
- Spokojnie – powiedział Alex, kładąc jej rękę na ramieniu – Jesteśmy bezpieczni w szkole
- Ale…
- Ciii…musisz odpocząć – uspokoił ją anioł – Poza tym musimy z tobą porozmawiać
- Maya, chodź ze mną do Rafaella – szepnęła nagle Eve
- Ale czemu? Cos się stało? – zaniepokoiłam się, wychodząc za nią z pokoju
- Nie, ale trzeba dać trochę przestrzeni Inez – wyjaśniła – Poza tym i tak jej teraz nie pomożemy. Alex się nią zajmie.
- Ale Rafaellowi też nie damy rady pomóc! – zawołałam
- Przynajmniej przy nim posiedzimy – powiedziała, a widząc moją smutną minę, dodała – Nie martw się, on też się w końcu obudzi
- Mam nadzieję…- westchnęłam – Gdybym mogła cos zrobić…Zaraz! Przecież mogę! – zawołałam olśniona
Wzięłam kratkę i długopis po czym napisałam:

Proszę Pana
Wiem, że miałam Pana wzywać tylko jak będzie naprawdę ciężko, ale to jest bardzo ważna sprawa. Mój przyjaciel jest bardzo chory i tylko Pan może mu pomóc. Oprócz tego jemu i mnie grozi niebezpieczeństwo z którym bez Pana nie damy sobie rady.
Bardzo proszę żeby Pan mi pomógł!

Maya

P.S. Podsłuchałam, że są tu członkowie jakiejś Rady. Nie wiem co to znaczy, ale proszę na siebie uważać!

Skończywszy pisać, zwinęłam kartkę w rulonik i związałam ją wstążką do włosów. Następnie ruszyłam biegiem na zewnątrz.
- Maya gdzie biegniesz?! – zawołała za mną Eve
- Sprowadzić pomoc! – odpowiedziałam przez ramię i wybiegłam
W kilka chwil dotarłam do ogrodu i zaczęłam szukać Visten. Znalazłam ją dopiero po dłuższej chwili, siedzącą na gałęzi jednego z dębów.
- Visten! Proszę chodź tutaj! – zawołała
Ku mojemu zdziwieniu sowa posłusznie sfrunęła mi na ramię. Przywiązałam jej list do nóżki po czym szepnęłam:
- Wiesz gdzie lecieć. Nie zawiedź mnie
Sowa chyba zrozumiała bo wzbiła się w powietrze i po chwili zniknęła mi z oczu. Miałam nadzieję, że szybko dostarczy wiadomość, a co ważniejsze, że moje prośby zostaną wysłuchane. Ta nadzieja sprawiła, że z uśmiechem wróciłam do pokoju Ro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz