piątek, 26 kwietnia 2013

Cavaliada - event

Irlandia. Czy tu zawsze pada? Chyba tak... Byłam zmęczona. Ale nie było mowy o spaniu. Mieliśmy misję! Div wziął mój bagaż. Nie wiem co z nim zrobił. Inez wypuściła Kirę z klatki i ruszyliśmy na poszukiwania. Przyznam się bez bicia. Strasznie marudziłam. Jęczałam prawie 2 godziny bez przerwy. Wszyscy mieli mnie dość. Div wziął mnie na ramię i niósł jakiś czas. Potem kazał mi samej ruszyć dupę. No cóż. Szliśmy parę dobrych godzin. Pięć? Sześć? Byłam pełna podziwu dla Mayi. Taka mała, ale jaka wytrzymała! Wzięłam się w garść.
- Daleko jeszcze? - mruknęłam. Wilczyca posłała mi złe spojrzenie. Dość... Niedyskretnie kazała mi się zamknąć.
- Jesteśmy już blisko... - powiedziała Inez. Spojrzałam na nią.
- Chodźmy! - wykrzyknęłam i ruszyłam przodem chciałam, żeby to się skończyło. Nagle przede mną wyrosła wielka góra. Strasznie wysoka. A na jej szczycie... Stał złoty pałac! Biło od niego światło. Obejrzałam się. Za mną wszyscy stali. Inez zachęcająco kiwnęła głową.
- Czyli mam iść pierwsza? - zapytałam. Westchnęłam o zaczęłam wspinać się na szczyt. A potem wszystko poczerniało i upadłam na ziemię.

***
Ciemność, uderzenie o ziemię, niesamowity ból. Chciałam krzyczeć, ale nie mogłam. Chciałam się ruszyć, ale nie mogłam. Otworzyłam oczy. Znajdowałam się w jasnym pomieszczeniu. Ręce i nogi miałam związane jakby... Liną ze światła.
- Cav... - usłyszałam szept. Odwróciłam głowę. Obok leżała Inez.
- Co się dzieje? -
- Zabiorą nas do królowej. - W tej chwili do pokoju wparowali rycerze. Podnieśli nas i wyprowadzili z pomieszczenia. Szliśmy w milczeniu. Jeden z rycerzy otworzył ogromne złote drzwi. Weszliśmy do środka. Na tronie siedziała ona. Królowa.
http://t3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcT0dMjxIYWAUdTOIiQ6uJEZ8-va6giwhxzp_xCgnmzKMI8ksz9bHg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz