piątek, 11 stycznia 2013

Leonardo

Nie ogarniam dlaczego Rafaell zrobił się taki opiekuńczy. Co on widział w dzieciach! Takie małe... niezdarne... niedoświadczone... Aż się wierzyć nie chce, że z tego czegoś wyrasta rasa ludzi. I jeszcze ta Inez... Dlaczego zawsze jak coś jest nie tak, to właśnie ona musi mieć coś z tym wspólnego! Normalnie jakieś "centrum świrowania czy coś". Nie było mnie tylko moment... Szlak trafił spokojny wieczór!
Jednak w oczach chłopaka zauważyłem dziwny błysk. Jakby... czułość? Nie... jestem zmęczony. To przez te wiewiórkę. Gdy chłopak odprowadził naszych "gości" i wrócił do pokoju był jakiś inny. Zamyślony. Czyli nie przewidziało mi się. 
-Co ci?- zapytałem go. 
"Nic. Tak tylko myślę."a
-Nad czym? 
"Nad tą dziewczynką. Ciekawe gdzie znajdziemy jej przyjaciółkę."
-Nie będziemy jej szukać.- oznajmiłem z triumfem.
"Że co?!"
-Zanim zaczniesz się unosić, uprzedzę cię, że właśnie widziałem jakiegoś gościa przez okno, jak szedł z jakimś innym dzieckiem na rękach.- Rafaell usiadł na fotelu. 
"Ale to nie zmienia sprawy."
-Zmienia i to diametralnie. 
"Nie. Trzeba przecież znaleźć kogoś kto im to zrobił"
-Dlaczego to robisz? Nie pomógł byś gdyby to był ktoś inny.-walnąłem, a on spojrzał na mnie smutno. 
"To tylko twoje, samolubne zdanie."
-Poparte znajomością twojej osoby.- naciskałem. Nienawidziłem jak nie mówił mi o tym co go gryzie. -Co ci jest?
"Nic."
-Przecież widzę. 
"Nic mi nie jest!" zrobił się nerwowy.
-Migaj sobie co chcesz i tak wiem swoje. Mała jest bardzo podobna do tej dziewczynki na zdjęciu. To dlatego.- chłopak westchnął bezgłośnie. 
"Ma inne oczy."
-Tsa... Ta ze zdjęcia ma takie jak... Dziwnie jasne. 
"A ty swoje. Nie odpuścisz, prawda?"
-Nie. 
"A powinieneś." chłopak spojrzał na świat za oknem. Odpływał w wspomnieniach. 
-No dobra.- odpuściłem, wbrew przewidywaniom chłopaka- Ale później mi powiesz. Ok?
"Coś ty taki ulgowy?" zapytał patrząc na mnie zaskoczonymi oczami. 
-Jesteś zmęczony. 
"Jasne..."
-Tak. A ja, tak po głębszym rozpatrzeniu sprawy, to mógł bym się nawet zgodzić szukać tego kogoś. 
"Co? Serio?"
-No w końcu to jakaś rozrywka, co nie? Maleńki przypływ adrenaliny. 
"Skąd ta zmiana?" 
-Z nudów.- Rafaell wywrócił oczyma.- Idę zrobić coś do jedzenia. 

Kolacja minęła szybko i bez większych emocji. Jednak po kąpieli gdy leżeliśmy w łóżkach Rafaell włączył lampkę i zapytał
"Jak myślisz, co nam zrobią, jeżeli musieli byśmy opuścić teren szkoły i faktycznie byśmy to zrobili?" wyskoczył totalnie mnie zaskakując. 
-Yyy... Nie wiem. Chyba mieli byśmy jakąś karę po powrocie, czy coś. 
"Ciekawe."
-Idź już spać. Jutro czeka nas praca. 
"Ta. Łatwo mówić, gorzej zrobić."
-Że co?
"Dobranoc" chłopak zgasił lampkę. 
Nieźle dał mi do myślenia. Ciekaw byłem kto mógł stać za tą akcją. Jak dla mnie krzywdzenie dzieci jest... chore! Przecież one nie umieją się bronić... Raczej... 

CDN 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz