Przylecieliśmy w momencie, gdy brunetka opadała już z sił. Aż nie chciałem wierzyć, że nie potrafiła sobie dać rady z siódmym kręgiem. Już po chwili było pozamiatane. Anioł i dziewczyna zaczęli się tulić do siebie i mizdrzyć, co wolałem ominąć. Miałem już zapytać Sitriego, czy nie majstrował przy sytuacji, ale stwierdziłem, że nawet jego nie potrzeba było do tego. Przeszedłem po okolicy, sprawdzając ślady, zostawione przez demony.
- Ta druga pojechała, są jeszcze ślady kopyt - stwierdził mój brat, przystawiając nos do ziemi. Miał część cech geparda, więc czuł lepiej ode mnie.
- Jak daleko stąd może być? - spytałem, żeby się upewnić.
- Do pięciuset metrów. Możliwe, że troszkę dalej. Konie to zdecydowanie wolne zwierzęta.
- Jasne - mruknąłem. Dla niego wszystko było wolne.
- Wiesz, gdzie jest Matt, nie? - upewniłem się.
- Co do centymetra. Powinieneś go też czuć już - stwierdził chłopak. Skupiłem się na chwilę w poszukiwaniu pulsu czarnej magii. W końcu znalazłem go.
- Mam go. Poprowadzisz tą dwójkę kochasiów tropem koni - zadecydowałem.
- A ty?
- A ja pójdę na skróty. Chcę mieć chwilę czasy sam na sam z tym idiotą. Zobaczymy, czy się dogadam, czy już mu zupełnie mózg wypaliło - uśmiechnąłem się ze złośliwością. Odkąd Hime nie było koło mnie, wracały stare nawyki i czarna połowa mojego serca brała górę w większości przypadków.
- Jasne - Sitri zauważył błysk w moich oczach, mówiący, że staję się dawnym sobą. - To weź chociaż to - rzucił do mnie jakiś drobiazg. Chwyciłem go w ręce i już miałęm zapytać,co to, gdy zobaczyłem złotą pieczęć i mały kryształ.
- Skąd masz Groma? - spytałem podejrzliwie.
- Do zwrotu. Lucu go pożyczył. Jak załatwisz już Matta, masz go posłać z wiadomością, żeby wiedział, czy czekać, czy nie.
- Dobra. Ja już idę - powiedziałem i zacząłem biec w stronę groty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz