wtorek, 8 stycznia 2013

Kurochi

W milczeniu gładziłem Hime po plecach. Miała zły sen, wiedziałem o tym. Jednym z naszych pierwszych ustaleń było, że nigdy nie będę zmieniał jej snu, nawet najgorszego koszmaru. Nieraz potem żałowałem tej decyzji, ale niewiele mogłem zrobić.
- Myślisz, że mama jest szczęśliwa? - spytała nagle.
- Nie rozumiem... - zawahałem się, ale, gdy odczytałęm jej sen, wszystko stało się jasne. Podejrzewałem, że to przez Podziemie koszmar sprzed jedenastu lat wrócił do niej.
- Z pewnością - w końcu odpowiedziałem. - Zjesz coś? - zaproponowałem, by rozluźnić atmosferę. Czułem na sobie wzrok Sitriego, niemal śmiejący się ze mnie. Rzuciłem ostre spojrzenie w jego stronę, ale nic nie powiedział.
- Myślisz, że mógłbym się zapisać do tej szkoły? Niby nie mam swojego człowieka, ale mogłaby być niezła zabawa. Poza tym, ktoś musi pilnować mojego braciszka w miłosnych podbojach? - Sitri zasmiał się, a ku mojemu zdziwieniu, Hime to odwzajemniła.
- Jasne. Z tym, że nie wiem, czy szkoła na tym dobrze wyjdzie - odpowiedziała przez śmiech. - Chyba, że rozbilibyśmy dormitorium na dwie połowy - nagle spoważniała. - Co nie byłoby takim głupim pomysłem... Idę coś załatwić - oznajmiła i wstała. Jakiś czas później dowiedziałem się, że chodziła po pokojach, dając do rozważenia kwestię rozbicia dormitorium na kilka części dla różnych istot.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz