niedziela, 6 stycznia 2013

Cavaliada

Miałam wyrzuty sumienia, że zostawiłam Inez samą z tymi potworami...
Galopowałam do jaskini, w której był Div. Wpadłam tam nawet nie sprawdzając czy jest bezpiecznie. W rogu leżał mój anioł.
- Cavaliado! Co ty tu robisz??? - zapytał.
- Przyszłam Cię uratować...
- Ale, tu jest... - przerwałam mu głębokim pocałunkiem.
- Siedź cicho... - mruknęłam.
- No proszę, proszę... Kogo my tu mamy? Czyżby Cavaliada? - usłyszałam. Wstałam z ziemi i spojrzałam na upadłego anioła. Nie zaszczyciłam go ani jednym słowem. - Jestem Matthew. Młodszy brat Diva. - powiedział wyciągając do mnie dłoń. - Czyżby ukochana mojego brata nie umiała mówić?
- Umiem mówić. Tylko nie widzę powodu, aby się do ciebie odzywać. Szkoda moich słów na coś takiego plugawego. - warknęłam. Rozwścieczyłam go tym.
- Zobaczymy czy teraz też będziesz taka mądra! - zawołał. Nie wiem co on zrobił... Może rzucił na mnie jakiś czar? W każdym razie leżałam na ziemi zwijając się z bólu. To było... To było jak Crucio i Sectumsempra z Harry'ego Potter'a złączone w jedno. Płonęłam. Nagle wstałam i spojrzałam na Matta. Ból przestał istnieć. Ale rany nadal były.
-Tylko na tyle cię stać? - zapytałam kpiąco. Matt nie odpowiedział. Patrzył się zszokowanym wzrokiem na mnie. Nie spodziewał się tego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz