-Pomóc w czymś jeszcze Inez? - zapytałam. Te dziewczynki potrzebowały opieki.
- Dzięki Cav. Zrobiłaś już dużo. Odpocznij. - Uśmiechnęłam się i usiadłam opok Diva, bawiącego się z Nalą. Mój ukochany spojrzał na mnie uśmiechając się. Wyglądał nadal okropnie. Odgarnęłam kosmyk jego jasnych włosów z jego twarzy. Div pochylił się nademną. - Jak to zrobiłaś? Tam w jaskini. Nikomu się to jeszcze nie udało-wyszeptał mi do ucha. Spojrzałam mu w oczy. - Mam przypuszczenie. Ale to nic pewnego. - wyszeptałam. Podniosłam się z ziemi. W tej chwili do pokoju wpadła pani Ellen. Nauczycielka łucznictwa. - Cavaliado! Chodź tu! - krzyknęła. Podeszłam do niej, no muszę przyznać... Trochę się bałam. - Dlaczego nie spełniasz swoich obowiązków mentora? Twoja podopieczna błąka się sama po szkole! - Spojrzałam zdiwiona na nauczycielkę. - Ale pani profesor. Nie miałam pojęcia, że jestem mentorką! - powiedziałam na swoje usprawiedliwienie. - To teraz już wiesz. - fuknęła pani Ellen. Odwróciła się na pięcie i wybiegła. Teraz przed drzwiami stała czerwonowłosa dziewczyna. - Cześć. Jestem Cavaliada. - zaczęłam. - Hej. Jestem Poeana. - powiedziała dziewczyna. - Może wejdziesz? A później zwiedzimy szkołę. Dobrze? - Okej. - powiedziała i weszła do mieszkanka. - Ludzie, słuchajcie. To Poeana, moja podopieczna. - zawołałam. Wszyscy popatrzyli się na mnie, a potem na dziewczynę. Pierwsza podeszła Inez. - Hej! Ja jestem Inez. To moje mieszkanie. Tam siedzi Alex, a potem Div - przedstawiła wszystkich. Spojrzałam na nią z wdzięcznością. - Dzięki. - szepnęłam i gestem zaprosiłam Poeanę do środka. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz