Wracaliśmy już do szkoły. Anioł niósł swoją "Panią" a my z Rafaellem
wypatrywaliśmy przeciwników. W końcu nie wytrzymał i wymigał:
"Zabierz Inez i leć do szkoły a my sobie radę damy."
-Nie mogę was zostawić tak po- nie pozwolił mu skończyć
"Nic nam nie będzie. Damy sobie radę, prawda Leo?"
-Ta.- odburknąłem niezbyt przekonująco.
"Leo!"
-No co!
"Co ci?!"
-Dałem się nieść aniołowi!-krzyknąłem oburzony.
"I?"
-To po prostu kpina! Tak się dać ośmieszyć...
"Jak dla mnie to nie było śmieszne."
-Ta... Jasne. A wszystko dlatego, że nie mogłem użyć wszystkich mocy...
-Dlaczego?- zdziwił się Alex.
-Dużo by gadać.- ściąłem. -Leć my sobie radę damy.
-Ale... Na pewno?
"Oczywiście."
Anioł posłuchał i odleciał. Zostaliśmy sami. Mówiąc szczerze było mi to całkowicie na rękę. Miałem czas by przemyśleć ostatnie wydarzenia.
Ale najbardziej nie dawała mi spokoju sprawa z Radą. Naraz im się świat przeszukiwać zachciało? I po choler* im naraz Iskra! Czyżby... Nie. To raczej niemożliwe.
Nagle Rafaell szturchnął mnie w ramię.
"Leo przerażasz mnie. Co ci jest?"
-Nic takiego. Tylko myślę.
"Tak. Ty ostatnio za dużo myślisz. Daleko jeszcze?"
-No trochę.
"A skrótu nie znasz?"
-Czy ja wiem...
"Dojdźmy jak najszybciej bo mi się spać chce." wymigał z uśmiechem.
-Heh. To trzeba było po nocach spać.
"Jasne. Profesor się znalazł."
-Oczywiście.- uśmiechnąłem się.
Dalszą drogę pokonaliśmy w milczeniu. Nawet mi zaczęło w brzuchu burczeć. Dobrze, że zrobiłem szarlotkę...
Mieliśmy szczęście, bo nikt nas nie gonił. Nawet niezauważeni wróciliśmy do pokoju. Rafaell rzucił się na łóżko tak jak stał. Najwyraźniej ostatnio nie przesypiał nocy tak gładko jak ja. Gdy zasnął, zdjąłem mu buty i przykryłem kołdrą. Potem się najadłem i sam się położyłem. Niestety zasnąć nie mogłem. Po raz pierwszy...
"Zabierz Inez i leć do szkoły a my sobie radę damy."
-Nie mogę was zostawić tak po- nie pozwolił mu skończyć
"Nic nam nie będzie. Damy sobie radę, prawda Leo?"
-Ta.- odburknąłem niezbyt przekonująco.
"Leo!"
-No co!
"Co ci?!"
-Dałem się nieść aniołowi!-krzyknąłem oburzony.
"I?"
-To po prostu kpina! Tak się dać ośmieszyć...
"Jak dla mnie to nie było śmieszne."
-Ta... Jasne. A wszystko dlatego, że nie mogłem użyć wszystkich mocy...
-Dlaczego?- zdziwił się Alex.
-Dużo by gadać.- ściąłem. -Leć my sobie radę damy.
-Ale... Na pewno?
"Oczywiście."
Anioł posłuchał i odleciał. Zostaliśmy sami. Mówiąc szczerze było mi to całkowicie na rękę. Miałem czas by przemyśleć ostatnie wydarzenia.
Ale najbardziej nie dawała mi spokoju sprawa z Radą. Naraz im się świat przeszukiwać zachciało? I po choler* im naraz Iskra! Czyżby... Nie. To raczej niemożliwe.
Nagle Rafaell szturchnął mnie w ramię.
"Leo przerażasz mnie. Co ci jest?"
-Nic takiego. Tylko myślę.
"Tak. Ty ostatnio za dużo myślisz. Daleko jeszcze?"
-No trochę.
"A skrótu nie znasz?"
-Czy ja wiem...
"Dojdźmy jak najszybciej bo mi się spać chce." wymigał z uśmiechem.
-Heh. To trzeba było po nocach spać.
"Jasne. Profesor się znalazł."
-Oczywiście.- uśmiechnąłem się.
Dalszą drogę pokonaliśmy w milczeniu. Nawet mi zaczęło w brzuchu burczeć. Dobrze, że zrobiłem szarlotkę...
Mieliśmy szczęście, bo nikt nas nie gonił. Nawet niezauważeni wróciliśmy do pokoju. Rafaell rzucił się na łóżko tak jak stał. Najwyraźniej ostatnio nie przesypiał nocy tak gładko jak ja. Gdy zasnął, zdjąłem mu buty i przykryłem kołdrą. Potem się najadłem i sam się położyłem. Niestety zasnąć nie mogłem. Po raz pierwszy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz