czwartek, 24 stycznia 2013

Alexander

Kiedy tylko schowałem skrzydła zeszliśmy do obozowiska łowców. Ku mojemu zdziwieniu nikt nie zwrócił na nas najmniejszej uwagi. Ruszyliśmy do środka obozu. W jego centralnej części stał największy namiot. Była w nim ukryta Inez, czułem to.
„Musimy się tam dostać” powiedziałem za pomocą języka migowego. Tak było bezpieczniej.
„Ty siedź cicho, a ja to załatwię” wymigał w odpowiedzi Leo. Zdziwiłem się, że aż tak się zaangażował, ale nie protestowałem. On był najlepszy do tego zadania.
Podeszliśmy do namiotu i niemal natychmiast zatrzymał nas jakiś strażnik.
- A wy tu czego? – warknął
- Nie twój interes – odciął się Leo i spróbował faceta ominąć
- Nie wejdziecie – powiedział mężczyzna, zagradzając mu drogę
- A to niby dlaczego?
- Bo Najwyższy rozkazał – padła krótka odpowiedź.
Leo zacisnął zęby ze złości, ale już po chwili się opanował.
- Najwyższy to kazał nam przejąć „transport”  i mu go dostarczyć – mężczyzna uniósł brwi – Twierdzi, że nie dajecie sobie rady – ciągnął Leo coraz pewniejszym tonem – Sądzi, że transport może wam uciec – zakończyła, ale nie trafił bo strażnik wybuchnął śmiechem
- Uciec? – zapytał – Ona prędzej zejdzie z tego świata niż nam ucieknie! – wykrzyknął.
Zbladłem i zacisnąłem pięści ze złosci. Rafaell dyskretnie poklepał mnie po plecach, chcąc mnie podnieść na duchu. Tymczasem strażnik przestał się śmiać i zaczął znowu rozmawiać z Leo.
- No więc…? – zapytał Leo
- Najwyższy ma przestarzałe informacje – prychnął strażnik, po sekundzie zmarszczył brwi – Zaraz, a jak ty się mogłeś z nim widzieć skoro nie ma go w naszej bazie?
-Hm… - Leo udał, że się zastanawia – O właśnie tak - prychnął i zakneblował faceta cieniem jednocześnie unieruchamiając - Skarbie ty mój, będziesz cichutko dopóki panowie nie wrócą a potem się rozliczymy… - powiedział, a my weszliśmy szybko do namiotu.
Inez leżała w nim nieprzytomna w kałuży krwi. Podbiegłem i uklękłem przy niej. Dziewczyna ledwo żyła.
- Musimy ją stąd zabrać – jęknąłem
Ale zanim zdążyliśmy to zrobić przed namiotem zakotłowało się. Usłyszelismy krzyki i odgłosy walki, a po chwili do namiotu wdarło się mnóstwo łowców. Rzucili się na nas, ale ja nie zamierzałem pozwolić żeby rozdzielili mnie z moją panią, a tym bardziej żeby kogos jeszcze skrzywdzili.
- Zabierz Inez do szkoły! – krzyknąłem do Rafaella
Chłopak chciał zaprotestować, ale nie miał na to czasu bo łowcy już zaatakowali. Odparłem atak po czym objąłem jego i Inez tarczą ochronną.
- Idź już! – zawołałem, a chłopak już bez protestów wybiegł z namiotu z Inez na rękach.
Ja razem z Leo walczyliśmy z łowcami. Dobrze nam szło tyle, że ich ciągle przybywało i była to syzyfowa praca.
- Ej, gołąb dasz radę mnie ponieść? – zapytał Leo kiedy nieoczekiwanie znaleźliśmy się blisko siebie
- Jasne – mruknąłem i zrozumiałem co chłopak planuje – Ok. Raz, dwa…trzy! – rozwinąłem skrzydła i szybko złapałem chłopaka w pasie. Wzbiłem się w powietrze i wyleciałem z obozu. Leo po drodze zabijał kogo mógł żeby nas osłonić. W końcu wydostaliśmy się do miejsca w którym byliśmy już bezpieczni. Wylądowałem, a w tym momencie z krzaków wyszedł Rafaello.
- Czemu nie uciekłeś?! – krzyknął na niego Leo – Czemu nie wróciłeś do szkoły?!
„Nie wrzeszcz” wymigał spokojnie chłopak „Nie zachowujesz się ostatnio tak jak powinieneś, ale jesteś moim przyjacielem i nie mam zamiaru cię zostawić w niebezpieczeństwie”
- Ale… - zaczął znowu Leo
„Poza tym” Rafaell mu przerwał „Inez potrzebuje pomocy i to teraz”
- Gdzie ona jest? – zapytałem słabym głosem
Rafaell pokazał na krzaki w których zrobił prowizoryczne posłanie dla dziewczyny.
Podbiegłem do niej i upadłem na kolana. Położyłem ręce na największej z ran i zacząłem leczenie. Szło opornie bo wdało się zakażenie, ale wreszcie udało mi się ją zagoić.
Wstałem i wziąłem moją panią na ręce.
- Musimy iść – powiedziałem ponuro
Inez nie otworzyła oczu, ale wiedziałem, że śmierć jej już nie grozi. Najchętniej uleczyłbym od razu wszystkie jej obrażenia, ale najpierw musieliśmy znaleźć się w szkole. Łowcy mogli dotrzeć na polanę w każdej chwili….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz