Siedziałam znudzona na fotelu. Inez poszła załatwiać, A Kurochi zamknął się z Sitrim i Devim w złudnym realizmie, by wykorzystać każdą chwilę na poduczenie chłopaka chociaż samoobrony. Nagle ktoś pociągnął mnie za szyję do tyłu. Spanikowana, chwyciłam za leżący obok nóż łowiecki i na oślep machnęłam nim. Napastnik złapał mnie za rękę i zaśmiał się.
- Widzę, że się nic nie nauczyłaś przez te pięć lat - rzucił wesoło. Dopiero teraz zauważyłam, kto to był.
- Ni-san! (jap. "straszy brat", z lekkim szacunkiem) - ucieszyłam się, puściłam nóż i zawiesiłam się aniołowi na szyję. Jeszcze chwilę tak zostałam, póki nie usłyszałam dosyć wymownego chrząknięcia. Przy otwartym oknie stał Alex z założonymi introwertycznie rękoma.
- Atashi-wa haudou-o you (jap. "Potrzebuję informacje") - powiedziałam, specjalnie przechodząc na japoński, którego Alex prawdopodobnie nie znał. Uriel kiwnął głową, pokazując, że rozumie.
- Mówisz o Białych Szeregach, tak? - spytał mnie w moim rodzimym języku, kątem oka obserwując reakcję Alexa. Chłopak nie rozumiał języka, bo brat uśmiechnął się do mnie wymownie.
- Owszem. Michał chyba zwęszył jakiś przełom, bo wyciąga wszystkie możliwe środki.
- Czuję. Łowcy właśnie są na terenie ogrodu i chyba kogoś atakują. Człowieka, o ile się nie mylę - miał mówić dalej, ale przyłożyłam mu palec do ust.
- Alex, coś mi mówi, że twoja kochasia właśnie została napadnięta. Chyba nie chcesz, żeby coś jej się stało. W ogrodzie - uśmiechnęłam się jednoznacznie. Alex mruknął coś niezrozumiale i wyleciał przez okno. Zostałam z Urielem sama. Rozmawialiśmy około godziny, a -pomijając część czysto towarzyską - to, czego się gowiedziałam, przeszło moje najgorsze wyobrażenia. Wolałam jednak zachować je dla mnie.
- Będziesz mi pomagał? - spytałam w końcu. - Wiesz, że Michał może zrobić z tobą, co tylko zechce, i to nawet nie brudząc sobie rąk.
- Wiem - anioł uśmiechnął się lekko. - Ale i tak nie mam nic do stracenia. Jak z resztą każdy anioł bez skrzydeł. Wszyscy mamy już dosyć Nieba, zrobimy, co trzeba - powiedział lekko. Pomimo luźnego, niemal żartobliwego tonu, jego słowa były bardzo poważne. Wiedziałam, że nie był jedynym aniołem, którego "utopia" Nieba pozbawiła jakiejkolwiek godności. Mieli skrzydła, ale potężne czary w formie łańcuchów oplatających je były niczym więzienie. Nie mogli latać, nie mogli używać swojej mocy poza szczupłą, prawie znikomą częścią. Łańcuchy trzymały ich też przy Niebie, nie pozwalając zejść do Podziemia, gdzie odzyskaliby pełnię swojej mocy. Chociaż uważana za łagodną, była to najgorsza z możliwych kar.
- Tylko nie rób nic nierozsądnego - szepnęłam bratu do ucha, siedząc na jego kolanach.
Tak dla uściślenia, to jest profil Uriela (nie jest on uczniem szkoły!):
Uriel
archanioł
odwieczny
moce (zostałe): bariery mentalne, krótkotrwałe czytanie w myślach (jeśli nie ma żadnych zaburzeń), wyczuwanie topografii wraz z znajdującymi się na niej elementami żywymi ( promień kilkaset metrów, bez możliwości wpływania na nią)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz