poniedziałek, 21 stycznia 2013

Izozteka


Szkoła, do której się przeprowadziliśmy chwilowo była ogromna! Co ciekawe ulokowana zostałam w jednym pokoju razem z Reiną i jej sługą (nie licząc Blara). Gdy my się wypakowywałyśmy chłopcy się gdzieś zapodziali. Jakoś mi to nie przeszkadzało, niech sobie robią, co chcą, dopóki są na każde nasze zawołanie. Gdy Reina wyjmowała miecz patrzyłam na nią jak zaczarowana. Jakoś nigdy nie pomyślałam by ćwiczyć walkę mieczem…
-Nauczysz mnie? – spytałam nagle, niezbyt jasno wyrażając swoje intencje.
-Nauczę co?- odparła zdziwiona Reina.
-No walki, na miecze.
-Hehehe, nie mów, że nie umiesz – powiedziała z dziwnym uśmiechem Reina. (Moje są czasem dziwniejsze…)
-Jakoś nigdy mi przez myśl nie przeszło, że chcę się nauczyć walki mieczami… - powiedziałam lekko się rumieniąc i na chwilę wypadając z roli psychopatki. Ale jak wiadomo psychopatka zmienną jest. – Ale dziś mnie na to naszło, więc się pytam czy mnie nauczysz – odparłam już normalnie [czyt. jak normalna, wiecznie uśmiechnięta psychopatka]
-Masz szczęście bo mam dwa miecze. Bierz jeden i idziemy.
-Dokąd? 
-Jak to dokąd? Do lasu!
* * * 
Zaprowadziła mnie do części lasu którą zdaje się zwali Lasem Wiosennym… Dziwne, podzielić las na pory roku. No ale, to magia, wszystko jest możliwe! 
Zaczęłyśmy ćwiczyć. Pokazywała mi co prostsze kroki i kazała powtarzać w nieskończoność, aż będę na tyle dobra by przejść dalej. W pewnym momencie przerwałam ćwiczenie i obejrzałam się. W krzakach za mną stała i obserwowała mnie mała dziewczynka.
Mała dziewczynka wyglądając całkiem jak moja zaginiona siostrzyczka, Lauri.


CDN (i mi się w fabułę nie wryjać!)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz