Po krótkiej rozmowie Lauri pociągnęła mnie w stronę kociaków Izo.
Bawiłyśmy się z nimi przez pewien czas, aż wreszcie Inez zawołała:
- Dzieciaki zostawcie na chwilkę kotki w spokoju – poprosiła – Zaraz będziemy jeść więc idźcie umyć ręce i siadajcie do stołu.
Wykonałyśmy prośbę bez protestów, a kiedy już usiadłyśmy przy stole do pokoju weszli Alex i Div. Obaj nieśli półmiski z wspaniale pachnącymi potrawami. Postawili je na stole i wszyscy zabraliśmy się do jedzenia. Wszystko było pyszne, ale najlepszy był tort czekoladowy, który Alex wniósł na zakończenie uczty.
Później mogliśmy dalej bawić się, smiać i rozmawiać. W pewnym momencie jednak zmogło mnie zmęczenie. Usiadłam Inez na kolanach i przytuliłam się do niej....
Przebudziłam się kiedy ktoś kładł mnie na łóżku. Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą Alexa.
- Spij kochanie – szepnął anioł, widząc, że mam otwarte oczy – Spij i odpoczywaj bo dużo ostatnio przeszłaś – usłuchałam
Obudziłam się późnym rankiem. Ku mojemu zaskoczeniu Eve zerwała się z łóżka dużo wcześniej i przygotowała dla mnie pyszne śniadanie.
Po jedzeniu nakarmiłam psiaki i przy okazji przypomniałam sobie, że nie mają jeszcze imion.
- Hm… Eve jakie imiona do nich pasują? – zapytałam przyjaciółkę
- Ja nie wiem, a ich pytałaś?
- Ich?
- No… psiaków
- Nie pomyślałam o tym… - zastanowiłam się – Ale przecież wiesz, że ja nie rozumiem zwierząt
- Ale ja rozumiem i mogę je zapytać – zaproponowała
- Oj, tak! Zrób to, proszę! – zawołałam
- No dobrze… - powiedziała ze śmiechem po czym skoncentrowała się na zwierzakach – Luck i Lea – powiedziała po chwili
- Jak?
- No Luck i Lea, tak się nazywają – wyjaśniła Eve
- Ale ładnie! – zachwyciłam się
- Jasne – przyznała mi racje Eve – A może teraz pójdziemy do parku?
- Super, ale pieski są jeszcze troszkę niesforne i boje się je puścić wolno – zasępiłam się
- To może niech Luck i Lea tu zostaną, a my zabierzemy ze sobą koty?
Tak zrobiłyśmy.
Na początku do parku zabrałyśmy tylko kotkę Inez. Już miałyśmy zacząć się z nią bawić kiedy zauważyłam w oddali Rafaella. Martwiłam się o niego i musiałam isć zobaczyć czy wszystko z nim dobrze.
- Zaraz wrócę – obiecałam przyjaciółce i pobiegłam pędem w kierunku przyjaciela.
Kiedy się zbliżyłam zauważyłam, że się śmieje.
- Rafaell!- krzyknęłam i przytuliłam się do niego - Już ci przeszło... Nareszcie...- powiedziałam z uśmiechem, a on pogłaskał mnie po głowie - Pobawisz się ze mną, Eve i Nalą? – zaproponowałam bo chciałam żeby chłopak pozostał uśmiechnięty.
- He he he. Sam nie wiesz co masz zrobić. Spadła ci z nieba.- wycedził Leo.
- Ty też możesz – powiedziałam do niego z uśmiechem
- Że co?! Ja? Nie nie nie... Zwierzaki to ja wolę rozwalać, a nie niańczyć.
- No weź. Musiałeś się z kotem kiedyś bawić – nalegałam i już po minucie zrozumiałam, że popełniłam błąd
- Nie. Nigdy - mruknął niezbyt przyjaźnie chłopak - Będę w pokoju jakby co. Miłej zabawy - rzucił i zaczął się oddalać
Zrobiło mi się przykro i spróbowałam zatrzymać chłopaka
- Przepraszam! – krzyknęłam za nim.
Stanął, ale się nie odwrócił. Rafaell podbiegł do niego szybko i cos wymigał. Przez chwilę rozmawiali, targowali się, ale w końcu Leo ustąpił i poszedł z nami.
Wróciłam z przyjaciółmi do czekającej na nas Eve i zauważyłam, że dołączyły do nas także inne kotki.
- A to czyje bestie? - zapytał Leo, wskazując na małe kociaki - Kotka to wiem, że od gołębia jest, ale te?
- To kociaki Izo. Jest jeszcze Kot z Cheshire. Tutaj masz Zimę, Śnieżynkę i Śnieg – wyjaśniłam - Ale ciebie Nala nie odstępuje – uśmiechnęłam się przyjaźnie
Leo czuł się niezręcznie i trudno mu się dziwić skoro jeszcze nigdy nie bawił się z kotami. Na dodatek Eve wcale mu nie ułatwiała sprawy, patrząc na niego krzywym wzrokiem.
Kiedy tylko chłopak zorientował się, ze nie jest do końca akceptowany spróbował wymknąć się do pokoju.
- Wiedziałem, że to bezsensu jest. Nie przeszkadzajcie sobie - powiedział i spróbował wstać, ale Rafaell go powstrzymał. Położył mu łaszącą się właśnie do niego Nalę na kolanach i zaczął głaskać ją jego dłonią - To bez sensu...- mruknął Leo, ale Rafaell nie dawał za wygraną.
W końcu Rafaell zabrał rękę, a Leo sam zaczął zabawiać się z kotką. Nawet się uśmiechnął. Bardzo ładnie razem wyglądali i widać było, że przypadli sobie do gustu.
- Wiesz co...- zaczął niepewnie chłopak, zwracając się do Rafaella po długim czasie zabawy - Miałeś rację. Koty nie są nawet takie złe, jakby nie patrzeć.
- Masz coś do kotów? – zapytała niespodziewanie Eve, a wyglądała na naprawdę oburzoną
- No właśnie zmieniam zdanie - zauważył Leo.
- Nienawidzisz zwierząt? – ciągnęła dalej dziewczyna
- To akurat prawda. Wolę je rozwalać - powiedział szczerze, a Eve słysząc to zagotowała się
- Co?! Jak możesz!! – krzyknęła - Jesteś... jesteś...
- No dalej. Powiedz to. I tak to wiem. Nie zmienisz tego.
- Jesteś potworem! – wrzasnęła
- No nareszcie. Teraz mogę już iść.
- Eve! Leo! Opanujcie się! - poprosiłam, a mój głos zabrzmiał bardziej stanowczo niż zakładałam
- On zaczął. Nazwał kociaki bestiami! – zawołała Eve
- On ma wszystko tropić i w końcu rozwalać. Jest przecież łowcą. Do tego go szkolono – wyjaśniłam spokojnie
- Naprawdę już pójdę bo sprawiam jedynie problemy. Wybacz Rafaell – powiedział Leo po czym wstał i ruszył do szkoły - Masz fajne uszka – krzyknął do Eve na odchodnym
- Ty też pójdziesz? – zapytałam Rafaella. Kiwnął przytakująco głową, patrząc na oddalającą się powoli sylwetkę przyjaciela - No dobrze. Weź Nale – powiedziałam bo wpadło mi do głowy, że ona może pomóc Leo się uspokoić - Ja to Inez wyjaśnię. Leć za nim! – ponagliłam go
Rafaell przytulił nas na pożegnanie, wziął delikatnie kotkę na ręce i pobiegł za przyjacielem.
- No i po co to zrobiłaś? – zapytałam Eve z wyrzutem
- Niby co?
- No po co obrażałaś Leo? Przecież nic złego nie robił, a wręcz przeciwnie, świetnie się bawił z Nalą
- Oj no, ale on jest nieprzyjemny i sam się przyznał, że nie lubi zwierząt – broniła się przyjaciółka
- Och, już ci tłumaczyłam dlaczego tak jest – zniecierpliwiłam się – Poza tym nie uważasz, że trzeba dać mu szanse? – zapytałam
Zapadła cisza, a po chwili Eve westchnęła ciężko i przyznała
- Masz racje…. Przepraszam – szepnęła – Nie gniewaj się
- Nie gniewam się – przytuliłam ją z uśmiechem – Ale muszę iść zobaczyć co z Leo – dodałam po krótkim namyśle
- No dobrze, pójdę z tobą
- Nie nie nie, bo znowu się pokłócicie – zaprotestowałam – Wróć do pokoju i zajmij się psami, a ja pójdę najpierw do Inez , a potem do Rafaella
- W porządku – zgodziła się i każda poszła w inną stronę
Kiedy przyszłam do pokoju Inez, dziewczyna akurat czytała jakąś książkę.
- Maya! – ucieszyła się kiedy mnie zobaczyła – Wszystko w porządku?
- Yyy… nie do końca, ale nie chcę ci przeszkadzać – powiedziałam i chciałam wyjść z pokoju
- Nie przeszkadzasz – powstrzymała mnie przyjaciółka – Powiedz mi co się stało?
Opowiedziałam jej o zabawie w parku i sprzeczce Eve i Leo.
- Nie przejmuj się, przejdzie im – pocieszyła mnie Inez – Eve przekona się do Leo i vice versa
- Ale ona go nie lubi i to bardzo – zaprotestowałam
- Wiesz mi zmieni swoje nastawienie – powiedziała z dziwnym uśmiechem – Leo wcale nie jest taki zły. To tylko jego maska choć czepia się jej jak tylko może
- Tak, to prawda – przyznałam - Wiem, że on też ma uczucia i dlatego chciałabym isć i sprawdzić czy wszystko gra. Pójdziesz ze mną? – poprosiłam
- Oczywiście
- Dzieciaki zostawcie na chwilkę kotki w spokoju – poprosiła – Zaraz będziemy jeść więc idźcie umyć ręce i siadajcie do stołu.
Wykonałyśmy prośbę bez protestów, a kiedy już usiadłyśmy przy stole do pokoju weszli Alex i Div. Obaj nieśli półmiski z wspaniale pachnącymi potrawami. Postawili je na stole i wszyscy zabraliśmy się do jedzenia. Wszystko było pyszne, ale najlepszy był tort czekoladowy, który Alex wniósł na zakończenie uczty.
Później mogliśmy dalej bawić się, smiać i rozmawiać. W pewnym momencie jednak zmogło mnie zmęczenie. Usiadłam Inez na kolanach i przytuliłam się do niej....
Przebudziłam się kiedy ktoś kładł mnie na łóżku. Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą Alexa.
- Spij kochanie – szepnął anioł, widząc, że mam otwarte oczy – Spij i odpoczywaj bo dużo ostatnio przeszłaś – usłuchałam
Obudziłam się późnym rankiem. Ku mojemu zaskoczeniu Eve zerwała się z łóżka dużo wcześniej i przygotowała dla mnie pyszne śniadanie.
Po jedzeniu nakarmiłam psiaki i przy okazji przypomniałam sobie, że nie mają jeszcze imion.
- Hm… Eve jakie imiona do nich pasują? – zapytałam przyjaciółkę
- Ja nie wiem, a ich pytałaś?
- Ich?
- No… psiaków
- Nie pomyślałam o tym… - zastanowiłam się – Ale przecież wiesz, że ja nie rozumiem zwierząt
- Ale ja rozumiem i mogę je zapytać – zaproponowała
- Oj, tak! Zrób to, proszę! – zawołałam
- No dobrze… - powiedziała ze śmiechem po czym skoncentrowała się na zwierzakach – Luck i Lea – powiedziała po chwili
- Jak?
- No Luck i Lea, tak się nazywają – wyjaśniła Eve
- Ale ładnie! – zachwyciłam się
- Jasne – przyznała mi racje Eve – A może teraz pójdziemy do parku?
- Super, ale pieski są jeszcze troszkę niesforne i boje się je puścić wolno – zasępiłam się
- To może niech Luck i Lea tu zostaną, a my zabierzemy ze sobą koty?
Tak zrobiłyśmy.
Na początku do parku zabrałyśmy tylko kotkę Inez. Już miałyśmy zacząć się z nią bawić kiedy zauważyłam w oddali Rafaella. Martwiłam się o niego i musiałam isć zobaczyć czy wszystko z nim dobrze.
- Zaraz wrócę – obiecałam przyjaciółce i pobiegłam pędem w kierunku przyjaciela.
Kiedy się zbliżyłam zauważyłam, że się śmieje.
- Rafaell!- krzyknęłam i przytuliłam się do niego - Już ci przeszło... Nareszcie...- powiedziałam z uśmiechem, a on pogłaskał mnie po głowie - Pobawisz się ze mną, Eve i Nalą? – zaproponowałam bo chciałam żeby chłopak pozostał uśmiechnięty.
- He he he. Sam nie wiesz co masz zrobić. Spadła ci z nieba.- wycedził Leo.
- Ty też możesz – powiedziałam do niego z uśmiechem
- Że co?! Ja? Nie nie nie... Zwierzaki to ja wolę rozwalać, a nie niańczyć.
- No weź. Musiałeś się z kotem kiedyś bawić – nalegałam i już po minucie zrozumiałam, że popełniłam błąd
- Nie. Nigdy - mruknął niezbyt przyjaźnie chłopak - Będę w pokoju jakby co. Miłej zabawy - rzucił i zaczął się oddalać
Zrobiło mi się przykro i spróbowałam zatrzymać chłopaka
- Przepraszam! – krzyknęłam za nim.
Stanął, ale się nie odwrócił. Rafaell podbiegł do niego szybko i cos wymigał. Przez chwilę rozmawiali, targowali się, ale w końcu Leo ustąpił i poszedł z nami.
Wróciłam z przyjaciółmi do czekającej na nas Eve i zauważyłam, że dołączyły do nas także inne kotki.
- A to czyje bestie? - zapytał Leo, wskazując na małe kociaki - Kotka to wiem, że od gołębia jest, ale te?
- To kociaki Izo. Jest jeszcze Kot z Cheshire. Tutaj masz Zimę, Śnieżynkę i Śnieg – wyjaśniłam - Ale ciebie Nala nie odstępuje – uśmiechnęłam się przyjaźnie
Leo czuł się niezręcznie i trudno mu się dziwić skoro jeszcze nigdy nie bawił się z kotami. Na dodatek Eve wcale mu nie ułatwiała sprawy, patrząc na niego krzywym wzrokiem.
Kiedy tylko chłopak zorientował się, ze nie jest do końca akceptowany spróbował wymknąć się do pokoju.
- Wiedziałem, że to bezsensu jest. Nie przeszkadzajcie sobie - powiedział i spróbował wstać, ale Rafaell go powstrzymał. Położył mu łaszącą się właśnie do niego Nalę na kolanach i zaczął głaskać ją jego dłonią - To bez sensu...- mruknął Leo, ale Rafaell nie dawał za wygraną.
W końcu Rafaell zabrał rękę, a Leo sam zaczął zabawiać się z kotką. Nawet się uśmiechnął. Bardzo ładnie razem wyglądali i widać było, że przypadli sobie do gustu.
- Wiesz co...- zaczął niepewnie chłopak, zwracając się do Rafaella po długim czasie zabawy - Miałeś rację. Koty nie są nawet takie złe, jakby nie patrzeć.
- Masz coś do kotów? – zapytała niespodziewanie Eve, a wyglądała na naprawdę oburzoną
- No właśnie zmieniam zdanie - zauważył Leo.
- Nienawidzisz zwierząt? – ciągnęła dalej dziewczyna
- To akurat prawda. Wolę je rozwalać - powiedział szczerze, a Eve słysząc to zagotowała się
- Co?! Jak możesz!! – krzyknęła - Jesteś... jesteś...
- No dalej. Powiedz to. I tak to wiem. Nie zmienisz tego.
- Jesteś potworem! – wrzasnęła
- No nareszcie. Teraz mogę już iść.
- Eve! Leo! Opanujcie się! - poprosiłam, a mój głos zabrzmiał bardziej stanowczo niż zakładałam
- On zaczął. Nazwał kociaki bestiami! – zawołała Eve
- On ma wszystko tropić i w końcu rozwalać. Jest przecież łowcą. Do tego go szkolono – wyjaśniłam spokojnie
- Naprawdę już pójdę bo sprawiam jedynie problemy. Wybacz Rafaell – powiedział Leo po czym wstał i ruszył do szkoły - Masz fajne uszka – krzyknął do Eve na odchodnym
- Ty też pójdziesz? – zapytałam Rafaella. Kiwnął przytakująco głową, patrząc na oddalającą się powoli sylwetkę przyjaciela - No dobrze. Weź Nale – powiedziałam bo wpadło mi do głowy, że ona może pomóc Leo się uspokoić - Ja to Inez wyjaśnię. Leć za nim! – ponagliłam go
Rafaell przytulił nas na pożegnanie, wziął delikatnie kotkę na ręce i pobiegł za przyjacielem.
- No i po co to zrobiłaś? – zapytałam Eve z wyrzutem
- Niby co?
- No po co obrażałaś Leo? Przecież nic złego nie robił, a wręcz przeciwnie, świetnie się bawił z Nalą
- Oj no, ale on jest nieprzyjemny i sam się przyznał, że nie lubi zwierząt – broniła się przyjaciółka
- Och, już ci tłumaczyłam dlaczego tak jest – zniecierpliwiłam się – Poza tym nie uważasz, że trzeba dać mu szanse? – zapytałam
Zapadła cisza, a po chwili Eve westchnęła ciężko i przyznała
- Masz racje…. Przepraszam – szepnęła – Nie gniewaj się
- Nie gniewam się – przytuliłam ją z uśmiechem – Ale muszę iść zobaczyć co z Leo – dodałam po krótkim namyśle
- No dobrze, pójdę z tobą
- Nie nie nie, bo znowu się pokłócicie – zaprotestowałam – Wróć do pokoju i zajmij się psami, a ja pójdę najpierw do Inez , a potem do Rafaella
- W porządku – zgodziła się i każda poszła w inną stronę
Kiedy przyszłam do pokoju Inez, dziewczyna akurat czytała jakąś książkę.
- Maya! – ucieszyła się kiedy mnie zobaczyła – Wszystko w porządku?
- Yyy… nie do końca, ale nie chcę ci przeszkadzać – powiedziałam i chciałam wyjść z pokoju
- Nie przeszkadzasz – powstrzymała mnie przyjaciółka – Powiedz mi co się stało?
Opowiedziałam jej o zabawie w parku i sprzeczce Eve i Leo.
- Nie przejmuj się, przejdzie im – pocieszyła mnie Inez – Eve przekona się do Leo i vice versa
- Ale ona go nie lubi i to bardzo – zaprotestowałam
- Wiesz mi zmieni swoje nastawienie – powiedziała z dziwnym uśmiechem – Leo wcale nie jest taki zły. To tylko jego maska choć czepia się jej jak tylko może
- Tak, to prawda – przyznałam - Wiem, że on też ma uczucia i dlatego chciałabym isć i sprawdzić czy wszystko gra. Pójdziesz ze mną? – poprosiłam
- Oczywiście
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz