niedziela, 3 lutego 2013

Alexander

Po wyjściu Rafaella Inez znowu słabiej się poczuła. Kazałem jej się położyć, a kiedy zasnęła postanowiłem poczytać książkę, którą wcześniej wypożyczyłem z biblioteki. Przeszukałem cały pokój ale nigdzie jej nie znalazłem. Przypomniało mi się, że zostawiłem ją w pokoju Rafaella. Poszedłem po nią szybko.
Kiedy wróciłem do pokoju doznałem szoku. Inez już nie spała, ale nie to było najważniejsze. Mieliśmy nietypowego gościa. Był nim feniks. Inez podeszła do niego i wyciągnęła rękę chcąc go dotknąć. Ku mojemu zdziwieniu zwierzę nie cofnęło się. Wręcz przeciwnie, feniks pozwolił by go pogłaskała i odwiązała liścik z jego nóżki.
Kiedy się od niego odsunęła feniks wyleciał przez otwarte okno. Moja przyjaciółka usiadła na fotelu przy kominku i rozwinęła liścik. W miarę czytania robiła się coraz bledsza.
- Inez? – zapytałem zaniepokojony – Cos się stało?
- Maya… ona zniknęła – wyszeptała
- Jak to? Skąd o tym wiesz?
- To wiadomość od Izo i Blara – wyjaśniła, wskazując świstek papieru
- Ale jak oni mogli pozwolić żeby im zginęła? Przecież mieli jej pilnować! – uniosłem się
- To nie ich wina – szepnęła, a po jej policzku spłynęła łza – Maya podobno poszła gdzies z jakim mężczyzną
- Ale to niczego nie usprawiedliwia! – upierałem się
- Alex proszę…. – Inez urwała i rozpłakała się na całego
- Przepraszam – powiedziałem, przytulając ją – Nie martw się, na pewno się znajdzie – szepnąłem jej do ucha.
Mimo moich wielkich starań Inez uspokoiła się dopiero po godzinie i to tylko dlatego, że zmorzył ją sen. Położyłem ją do łóżka, a potem zająłem się czytaniem książki. Nie szło mi to jednak najlepiej bo martwiłem się o Mayę. W końcu wstałem i poszedłem do kuchni przygotować kolację dla Inez.
Kiedy już wszystko było gotowe i miałem zacząć budzić przyjaciółkę zrobił to za mnie ktoś inny. Tym kims była Eve, która wbiegła z płaczem do pokoju.
- Inez...! Inez…! Maya zniknęła…! – szlochała kotołaczka
Inez szybko wstała z łóżka i przytuliła małą do siebie
- Ciii, spokojnie – mówiła, czule głaszcząc dziewczynkę po włosach – Znajdziemy ją – zapewniała
- Ale jak? – zapytała zrozpaczona Eve – Próbowaliśmy już wszystkiego
- Na pewno coś wymyślimy – obiecałam – A teraz uspokój się i zjedz z nami kolacje dobrze? Przy okazji opowiesz nam dokładniej co się stało.
Mała zgodziła się, a ja przygotowałem dodatkowe nakrycie i podałem posiłek. W trakcie jedzenia Eve opowiedziała nam dokładnie co i jak.
Kiedy skończyliśmy jeść Inez postanowiła zabrać wciąż zdenerwowaną Eve na spacer.
- Pójdę z wami – zaproponowałem
- Nie, zostań – zaprotestowała – Pójdziemy do parku. Będziemy tam bezpieczne – zapewniła mnie
- No niech ci będzie – zgodziłem się

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz