Kiedy wróciłem do pokoju doznałem szoku. Inez już nie spała, ale nie to było najważniejsze. Mieliśmy nietypowego gościa. Był nim feniks. Inez podeszła do niego i wyciągnęła rękę chcąc go dotknąć. Ku mojemu zdziwieniu zwierzę nie cofnęło się. Wręcz przeciwnie, feniks pozwolił by go pogłaskała i odwiązała liścik z jego nóżki.
Kiedy się od niego odsunęła feniks wyleciał przez otwarte okno. Moja przyjaciółka usiadła na fotelu przy kominku i rozwinęła liścik. W miarę czytania robiła się coraz bledsza.
- Inez? – zapytałem zaniepokojony – Cos się stało?
- Maya… ona zniknęła – wyszeptała
- Jak to? Skąd o tym wiesz?
- To wiadomość od Izo i Blara – wyjaśniła, wskazując świstek papieru
- Ale jak oni mogli pozwolić żeby im zginęła? Przecież mieli jej pilnować! – uniosłem się
- To nie ich wina – szepnęła, a po jej policzku spłynęła łza – Maya podobno poszła gdzies z jakim mężczyzną
- Ale to niczego nie usprawiedliwia! – upierałem się
- Alex proszę…. – Inez urwała i rozpłakała się na całego
- Przepraszam – powiedziałem, przytulając ją – Nie martw się, na pewno się znajdzie – szepnąłem jej do ucha.
Mimo moich wielkich starań Inez uspokoiła się dopiero po godzinie i to tylko dlatego, że zmorzył ją sen. Położyłem ją do łóżka, a potem zająłem się czytaniem książki. Nie szło mi to jednak najlepiej bo martwiłem się o Mayę. W końcu wstałem i poszedłem do kuchni przygotować kolację dla Inez.
Kiedy już wszystko było gotowe i miałem zacząć budzić przyjaciółkę zrobił to za mnie ktoś inny. Tym kims była Eve, która wbiegła z płaczem do pokoju.
- Inez...! Inez…! Maya zniknęła…! – szlochała kotołaczka
Inez szybko wstała z łóżka i przytuliła małą do siebie
- Ciii, spokojnie – mówiła, czule głaszcząc dziewczynkę po włosach – Znajdziemy ją – zapewniała
- Ale jak? – zapytała zrozpaczona Eve – Próbowaliśmy już wszystkiego
- Na pewno coś wymyślimy – obiecałam – A teraz uspokój się i zjedz z nami kolacje dobrze? Przy okazji opowiesz nam dokładniej co się stało.
Mała zgodziła się, a ja przygotowałem dodatkowe nakrycie i podałem posiłek. W trakcie jedzenia Eve opowiedziała nam dokładnie co i jak.
Kiedy skończyliśmy jeść Inez postanowiła zabrać wciąż zdenerwowaną Eve na spacer.
- Pójdę z wami – zaproponowałem
- Nie, zostań – zaprotestowała – Pójdziemy do parku. Będziemy tam bezpieczne – zapewniła mnie
- No niech ci będzie – zgodziłem się
Kiedy się od niego odsunęła feniks wyleciał przez otwarte okno. Moja przyjaciółka usiadła na fotelu przy kominku i rozwinęła liścik. W miarę czytania robiła się coraz bledsza.
- Inez? – zapytałem zaniepokojony – Cos się stało?
- Maya… ona zniknęła – wyszeptała
- Jak to? Skąd o tym wiesz?
- To wiadomość od Izo i Blara – wyjaśniła, wskazując świstek papieru
- Ale jak oni mogli pozwolić żeby im zginęła? Przecież mieli jej pilnować! – uniosłem się
- To nie ich wina – szepnęła, a po jej policzku spłynęła łza – Maya podobno poszła gdzies z jakim mężczyzną
- Ale to niczego nie usprawiedliwia! – upierałem się
- Alex proszę…. – Inez urwała i rozpłakała się na całego
- Przepraszam – powiedziałem, przytulając ją – Nie martw się, na pewno się znajdzie – szepnąłem jej do ucha.
Mimo moich wielkich starań Inez uspokoiła się dopiero po godzinie i to tylko dlatego, że zmorzył ją sen. Położyłem ją do łóżka, a potem zająłem się czytaniem książki. Nie szło mi to jednak najlepiej bo martwiłem się o Mayę. W końcu wstałem i poszedłem do kuchni przygotować kolację dla Inez.
Kiedy już wszystko było gotowe i miałem zacząć budzić przyjaciółkę zrobił to za mnie ktoś inny. Tym kims była Eve, która wbiegła z płaczem do pokoju.
- Inez...! Inez…! Maya zniknęła…! – szlochała kotołaczka
Inez szybko wstała z łóżka i przytuliła małą do siebie
- Ciii, spokojnie – mówiła, czule głaszcząc dziewczynkę po włosach – Znajdziemy ją – zapewniała
- Ale jak? – zapytała zrozpaczona Eve – Próbowaliśmy już wszystkiego
- Na pewno coś wymyślimy – obiecałam – A teraz uspokój się i zjedz z nami kolacje dobrze? Przy okazji opowiesz nam dokładniej co się stało.
Mała zgodziła się, a ja przygotowałem dodatkowe nakrycie i podałem posiłek. W trakcie jedzenia Eve opowiedziała nam dokładnie co i jak.
Kiedy skończyliśmy jeść Inez postanowiła zabrać wciąż zdenerwowaną Eve na spacer.
- Pójdę z wami – zaproponowałem
- Nie, zostań – zaprotestowała – Pójdziemy do parku. Będziemy tam bezpieczne – zapewniła mnie
- No niech ci będzie – zgodziłem się
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz