sobota, 9 lutego 2013

Izozteka

"Nie, tylko nie to!" pomyślałam w duchu. Widok załamanej Eve był na prawdę przygnębiający.
-Jack, proszę... - wyszeptałam w stronę Władcy Mrozu. Chłopak wyglądający na może szesnaście lat, a w rzeczywistości żyjący już kilka stuleci westchną.
-Kara musi być.
-Ale...! - zaczeła Inez. Eve też chciała się wtrącić, lecz Jack nie im nie dał nawet się odezwać.
-Ale symboliczna - dodał czym zatkał obie dziewczyny.
Popatrzyłam na niego zdumiona. Widocznie cała ta sytuacja nie była mu na rękę, ale musiał tak postąpić. Rozumiałam go. Musi zachować swój autorytet... Ale czym może być dla niego symboliczna kara...?
Otworzyłam drzwi do pokoju i poprosiłam Mayę, Lauri i Teito by przyszli. Gdy już stali razem z nami, przemówił Jack:
-Mayu Stark, niniejszym wykluczam cię z rodu Elurra. Od dzisiaj nie możesz mianować się jedną z nich - wyrzucił z siebie szybko Jack, zanim ktoś zdołał mu przeszkodzić.
Wszystkich zamurowało. W szczególności Maya nie wiedziała co powiedzieć. No bo wcześniej nawet nie wiedziała, że należy do naszego rodu, a teraz nagle została z niego wykluczona... Spore zamieszanie się przez to narobiło.
-Ale... Ale... - próbowała coś powiedzieć. 
Nagle cała się rozpromieniłam. Już wiedziałam co to znaczy. Poprzez wykluczenie z rodu, sprawił, że pakt przestał Mayę zobowiązywać i będzie mogła zachować swój kontrakt z Eve.
-Oh, Jack! - wykrzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję. Nie wiem kiedy, ale po policzkach popłynęły mi łzy szczęścia. Zrobiłam się zdecydowanie zbyt ckliwa. - Dziękuję.
Chłopak zaśmiał się krótko i odsuną mnie od siebie. Uśmiechnoł się dość krzywo i... odszedł. Tak po prostu sobie poszedł. Po chwili zdałam sobie że wszyscy na mnie patrzą nic nie rozumiejącym wzrokiem.
-No co? - spytałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz