sobota, 9 lutego 2013

Cavaliada - event

Wstałam z łóżka. Po tej zabawie u Inez niespecjalnie się wyspałam.
Podeszłam do Diva.
- Ubieraj się. Jedziemy do Monako - mówię mu. Ten spogląda na mnie zaspany.
- Do Monako? Kobieto dobrze się czujesz? -
- Tak Div. Musimy zdobyć pazur nietoperza Canry. Trzeba wkońcu załatać tą dziurę w barierze ochronnej - powiedziałam - Spakuj nas, a ja idę do Inez - wybiegłam z pokoju.
- Inez! - wołam wchodząc do pokoju, bez pukania. Cisza. Idę do jej sypialni. Dziewczyna jeszcze śpi.
- Inez! Wstawaj! Mam do ciebie sprawę! - krzyczę i zrzucam ją z łóżka. 
Jest przerażona. Na widok jej miny wybucham śmiechem.
- Co jest? Co chcesz? - mówi i rzuca we mnie poduszką.
- Jadę do Monako. Zajmij się Draco - mówię uśmiechając się.
- Do Monako? Czyżby po pazur nietoperza? - pyta Alex stojący w drzwiach. Odwracam się.
- Tak. Wrócę za jakiś czas. Przywiozę wam coś - mówię i wybiegam z pokoju. 
Div stoi już przed drzwiami z małą torbą.
- Jak dostaniemy się do Monako? - pyta. 
Wznoszę oczy do góry.
- Hmmm, ciekawe... To ty tu masz skrzydła nie ja! - mówię. 
Div klepnął się w czoło, wziął mnie na ręce i wylecieliśmy przez otwarte okno.
- Ale wiesz, że ja muszę też odpoczywać co jakiś czas? - pyta.
- Mam bilety na pociąg - odpowiadam uśmiechając się. - Odjeżdża za 2 godziny. Wiesz gdzie lecieć- anioł kiwnął głową i przyśpieszył.

***
4 godziny później.

- W co ja się wpakowałem? Czy ty wiesz ile tu jest nietoperzy? Jak znajdziemy tego całego Canry? - mamrocze Div. 
Jestem zdenerwowana. Trochę ciężko szuka się jednego nietoperza, kiedy wokół jest pełno takich samych! No ale podjęłam się więc muszę go znaleźć. No cudnie.
- Div, zamknij się. Proszę. Próbuję się skupić! - mówię. 
Szukałam ogromnej jaskini. Według książek tam powinien być ten nietoperz. Szliśmy jeszcze 2-3 godziny kiedy dotarliśmy. Była to wielka jaskinia. wejście miało może 14-15 metrów wysokości, a 17 szerokości. W powietrzu unosiła się magia.
- To tu - mówię odwracając się do Diva. 
Wygląda okropnie. Jego zazwyczaj białe skrzydła, teraz są zielono-brązowo-czarne. Włosy ma potargane (nie żeby wcześniej były ułożone). Delikatnie mówiąc wyglądał okropnie! Ja pewnie nie wyglądałam lepiej.
- Gotowa? - pyta mnie. Łapię go za rękę.
- Jeśli ty jesteś gotowy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz