niedziela, 30 grudnia 2012

Cavaliada

-Cav! Wstawaj! - usłyszałam wołanie. Divertente...
- Kochanie, daj się człowiekowi wyspać! - mruknęłam. Jednak mój anioł nie miał w planach pozwolić mi spać. Wylał mi wiadro wody na głowe!
- Divertente! Normalnie Cię uduszę! - zawołałam i zaczęłam gonić go po całym mieszkaniu. - Idiota. - mruknęłam i opadłam na fotel.
- Królewno, co na śniadanie? O przepraszam. Co chcesz na obiad? - zapytał. Zastanowiłam się.
- Zdecydowanie spaghetti! - Po zjedzonym obiedzie, wzięłam skrzypce i wyszłam do ogrodu. Div poszedł oczywiście za mną. Zaczęłam grać i cały świat przestał istnieć. Byłam tylko ja, skrzypce i mój ukochany anioł. Nie wiem ile czasu minęło. Nie wiem co się stało. Nagle zauważyłam, że leżę na ziemi. A potem była już tylko ciemność...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz