Leżałam wyciągnięta na kanapie, gdy Kuro wstał nagle z krzesła.
- Co jest? - spytałam go leniwie, mrużąc lekko oczy.
- Nie, nic - odpowiedział po chwili usilnego wpatrywania się w coś przez okno. Wiedziałam, że COŚ było.
- Zrobisz mi herbatę? Napiłabym się czegoś - zaproponowałam. Wiedziałam, że mnie nie opuści, by sprawdzić to, co go zaniepokoiło, jeśli nie będzie miał powodu. A ja nie lubiłam, gdy jego oczy miały ten odległy, niewidzący wyraz, gdy rozmyślał nad czymś.
- Oczywiście - skłonił się krótko i wyszedł.
- Jak dziecko - mruknęłam do siebie. - Zupełnie jak dziecko - przeciągnęłam się i sięgnęłam po książkę leżącą na stoliku. "After Dark" - nie wyróżniająca się zbytnio z tłumu powieści akcji, ale i nie najgorsza książka z kraju mojego pochodzenia. Otworzyłam ją i zaczęłam czytać. Po chwili trzasnęłam nią i odłożyłam. Coś mi cały czas chodziło po głowie. Wstałam i wyszłam z pokoju, nie zamykając drzwi. Wyszłam z budynku, by zobaczyć, co mogło zwrócić uwagę Kuro. Było dosyć cicho, jak zawsze. Rozejrzałam się po okolicy, ale niczego nie zauważyłam. Nagle coś pociągnęło mnie w tył, blokując mohe usta ręką. Zaczęłam się szarpać.
- Spokojnie mała - usłyszałam przy uchu szept Kuro. Przestałąm się wyrywać. - Za dobrze cię znam, wiedziałem, że w końcu przyjdziesz za mną. Wracaj do pokoju, proszę, może być niebezpiecznie.
- Ale - zaczęłam protestować, ale moje słowa stłumił pocalunek anioła.
- Wracaj, wszystko mam pod kontrolą. Dobrze? - poprosił mnie Kuro. Nie miałam innego wyjścia, więc pokiwałam głową i udałam się ostrożnie do budynku. Już otwierałam drzwi, gdy koło mnie przeleciała kula ognia. Odskoczyłąm w ostatniej chwili, ale przed kolejnym atakiem nie byłam w stanie się obronić. Zamknęłam oczy, przerażona. Gdy po chwili nic się nie stało, otworzyłam je. Przede mną rozpościerały się skrzydła Kuro, teraz lśniące od ciemnej krwi anioła.
- Kuro! - krzyknęłam podświadomie.
- Nic mi nie jest, mała - przytulił mnie lekko, stojąc za mną i ruszył biegiem na atakującego małego smoka. Widziałam, że rana na skrzydle go spowalniała. Ale nie mogłam nic zrobić, więc tylko czekałam. Po chwili potwór już nie żył.
- Wszystko w porządku, mała? - spytał Kuro, idąc do mnie. Łzy same popłynęły mi do czu. Rzuciłam się mu na szyję.
- Przepraszam - wyłkałam do jego koszuli. W odpowiedzi tylko pogłaskał mnie po plecach i wziął na ręce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz