Wyjrzałam przez okno samochodu, znudzona podróżą.
- Alex daleko jeszcze? – jęknęłam, ziewając
- Nie, jeszcze kilka minut i będziemy na miejscu – zapewnił
mnie anioł, uśmiechając się delikatnie. Odetchnęłam z ulgą. Jechaliśmy już od
dwóch dni i miałam serdecznie dość naszego samochodu. Nie żeby był zły,
niewygodny albo cos w tym stylu. Wręcz przeciwnie. No ale nawet najlepsze auto
może się znudzić jeśli się spędza w nim tyle czasu!
Na szczęście już po dziesięciu minutach wjechaliśmy na teren
szkoły. Kierowca zatrzymał samochód przed głównym budynkiem. Alex wysiadł
pierwszy, obszedł powoli pojazd i otworzył moje drzwiczki. Wyszłam z samochodu
i odetchnęłam świeżym powietrzem, zadowolona, że jesteśmy u celu. Tymczasem
Alex wyjął z bagażnika moje walizki.
- Co teraz robimy? – zapytał spokojnie
- Czy ja wiem…? – rozejrzałam się dookoła. Było już dość późno
– Może poszukajmy naszego pokoju – zaproponowałam
- W porządku – zgodził się anioł.
Ruszyliśmy w stronę akademika. W środku było mnóstwo pokoi.
Nie wiedziałam który należy do nas, ale wtedy zauważyłam niewielką wizytówkę na
jednych drzwiach. Na wizytówce widniało imię i nazwisko jakiegoś ucznia. Pomyślałam,
że w takim razie ja też muszę mieć przydzielony pokój. Poszukiwanie mojej
siedziby trochę zajęło, ale w końcu ją znalazłam. Na dębowych drzwiach widniała
wizytówka z napisem „Inez Casella”. Weszłam do środka. Były tam dwa łóżka, duża
szafa na ubrania, półka na książki, kominek a przy nim dwa głębokie fotele. Do
pokoju była też dołączona łazienka. Duża i dość luksusowa jak na szkolne
warunki. Była też kuchnia, ale do niej nawet nie zajrzałam. Wróciłam do pokoju
gdzie Alex zaczął już rozpakowywać moje ubrania.
- Gdzie Nala? – zapytałam chłopaka. Nala była moją kotką. Była
mała, urocza, ale i bardzo sprytna. Zawsze chodziła własnymi ścieżkami.
- Nie mam pojęcia. Może została na dole – zastanowił się
- Pójdę jej poszukać – zdecydowałam i wybiegłam z pokoju.
Nie doszłam jednak daleko. W pospiechu prawie zderzyłam się
z jakąś białowłosą dziewczyną.
- Ojej, przepraszam – bąknęłam zawstydzona
- Spoko, ale następnym razem uważaj trochę
- Jasne – przytaknęłam. Nagle usłyszałam miauknięcie i
spojrzałam w kierunku z którego dobiegało. To co zobaczyłam zbiło mnie z tropu.
Na rękach białowłosej spoczywała kotka. Bardzo znajoma kotka.
- Nala! – wykrzyknęłam radośnie
- To twoja kotka? – zapytała dziewczyna
- Tak – przyznałam, biorąc zwierzaka z jej rąk – Dziękuję, że
ją znalazłaś.
- Nie ma sprawy. Przepraszam, ale muszę iść. Mój towarzysz
jest ranny
- Ranny? Może mogłabym jakoś pomóc? Ja albo mój przyjaciel.
On potrafi uzdrawiać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz