piątek, 28 grudnia 2012

Inez


Wyjrzałam przez okno samochodu, znudzona podróżą.
- Alex daleko jeszcze? – jęknęłam, ziewając
- Nie, jeszcze kilka minut i będziemy na miejscu – zapewnił mnie anioł, uśmiechając się delikatnie. Odetchnęłam z ulgą. Jechaliśmy już od dwóch dni i miałam serdecznie dość naszego samochodu. Nie żeby był zły, niewygodny albo cos w tym stylu. Wręcz przeciwnie. No ale nawet najlepsze auto może się znudzić jeśli się spędza w nim tyle czasu!
Na szczęście już po dziesięciu minutach wjechaliśmy na teren szkoły. Kierowca zatrzymał samochód przed głównym budynkiem. Alex wysiadł pierwszy, obszedł powoli pojazd i otworzył moje drzwiczki. Wyszłam z samochodu i odetchnęłam świeżym powietrzem, zadowolona, że jesteśmy u celu. Tymczasem Alex wyjął z bagażnika moje walizki.
- Co teraz robimy? – zapytał spokojnie
- Czy ja wiem…? – rozejrzałam się dookoła. Było już dość późno – Może poszukajmy naszego pokoju – zaproponowałam
- W porządku – zgodził się anioł.
Ruszyliśmy w stronę akademika. W środku było mnóstwo pokoi. Nie wiedziałam który należy do nas, ale wtedy zauważyłam niewielką wizytówkę na jednych drzwiach. Na wizytówce widniało imię i nazwisko jakiegoś ucznia. Pomyślałam, że w takim razie ja też muszę mieć przydzielony pokój. Poszukiwanie mojej siedziby trochę zajęło, ale w końcu ją znalazłam. Na dębowych drzwiach widniała wizytówka z napisem „Inez Casella”. Weszłam do środka. Były tam dwa łóżka, duża szafa na ubrania, półka na książki, kominek a przy nim dwa głębokie fotele. Do pokoju była też dołączona łazienka. Duża i dość luksusowa jak na szkolne warunki. Była też kuchnia, ale do niej nawet nie zajrzałam. Wróciłam do pokoju gdzie Alex zaczął już rozpakowywać moje ubrania.
- Gdzie Nala? – zapytałam chłopaka. Nala była moją kotką. Była mała, urocza, ale i bardzo sprytna. Zawsze chodziła własnymi ścieżkami.
- Nie mam pojęcia. Może została na dole – zastanowił się
- Pójdę jej poszukać – zdecydowałam i wybiegłam z pokoju.
Nie doszłam jednak daleko. W pospiechu prawie zderzyłam się z jakąś białowłosą dziewczyną.
- Ojej, przepraszam – bąknęłam zawstydzona
- Spoko, ale następnym razem uważaj trochę
- Jasne – przytaknęłam. Nagle usłyszałam miauknięcie i spojrzałam w kierunku z którego dobiegało. To co zobaczyłam zbiło mnie z tropu. Na rękach białowłosej spoczywała kotka. Bardzo znajoma kotka.
- Nala! – wykrzyknęłam radośnie
- To twoja kotka? – zapytała dziewczyna
- Tak – przyznałam, biorąc zwierzaka z jej rąk – Dziękuję, że ją znalazłaś.
- Nie ma sprawy. Przepraszam, ale muszę iść. Mój towarzysz jest ranny
- Ranny? Może mogłabym jakoś pomóc? Ja albo mój przyjaciel. On potrafi uzdrawiać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz