Byłem zły i przybity. Inez to moja pani, a jednocześnie najlepsza przyjaciółka. Jak mogłem pozwolić żeby coś złego jej się stało?! Krążyłem po pokoju, czekając aż dziewczyna wróci. Byłem coraz bardziej podenerwowany, że to tak długo trwa.
Wreszcie Inez weszła do pokoju.
- No wreszcie! Gdzie…? – przerwałem zaskoczony jej postawą. Nie była przestraszona, tak jak się tego spodziewałem. Była uśmiechnięta, radosna, a oczy jej błyszczały – Nic ci nie jest? – wyjąkałem zbity z tropu
- Oczywiście, że nie – zapewniła mnie z uśmiechem. Nie byłem przekonany. Przyjaciółka podeszła do mnie i położyła dłoń na moim ramieniu – Alex, uwierz mi, nic mi się nie stało.
- Ale przecież zostałaś zaatakowana! Wyczułem to! – wybuchnąłem.
- Spokojnie – powiedziała, prowadząc mnie w kierunku fotela. Usiadłem na nim, a ona przysiadła na drugim, naprzeciwko mnie. - Masz racje. Zostałam zaatakowana, ale Cav mnie uratowała – wyjaśniła. Coś mi się nie zgadzało…
- Cav? – zapytałem, unosząc brwi.
- Cavaliada, to ta dziewczyna z niebieskimi włosami. Widziałeś ją w ogrodzie – rzeczywiście. Dopiero teraz przypomniałem sobie dziewczynę z ładnymi, niebieskimi włosami, która była z Inez kiedy znalazłem ją w ogrodzie.
- I takie chucherko zdołało cię uratować? – zapytałem kpiąco, przypominając sobie smukłą sylwetkę dziewczyny.
Inez dała mi kuksańca w ramię.
- Nie mów tak. Ona jest bardzo fajna i naprawdę mi pomogła! – zaprotestowała
- Oj no już dobrze, przepraszam – powiedziałem
- No, i żeby mi to było ostatni raz! – zażartowała dziewczyna. W odpowiedzi wstałem i wykonałem przesadnie głęboki ukłon.
- Jak sobie życzysz o pani – powiedziałem po czym oboje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
Kiedy się już uspokoiliśmy przygotowałem przyjaciółce kolacje, a potem gorącą kąpiel.
Kiedy już wszystko było zrobione, a Inez spała, usiadłem przy kominku i zacząłem rozmyślać. Towarzystwo mojej pani jak zawsze sprawiało, że zapomniałem o wszystkich troskach. Teraz jednak znowu zacząłem się niepokoić tym co zaszło. Postanowiłem czuwać całą noc żeby należycie dopilnować bezpieczeństwa Inez. Gdyby coś jej się stało nie przeżyłbym tego. Nie tylko ze względu na kontrakt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz