-Świat pomiędzy światami. Świat, którego
nie można znaleźć bo jest zbyt mały by go dostrzec. Świat, który jest
jednocześnie zbyt wielki by go po prostu zamknąć, by go zniszczyć.
Świat, będący wejściem do chaosu. Oto to, co podziwiasz.- powiedziałem
do Iskry. Była to najprawdopodobniej moja najdłuższa wypowiedź.
-Yyy... I tak tu ładnie.- uśmiechnęła się- Kim jesteś?
Spojrzałem na nią chłodno. Spuściła wzrok.
-Przepraszam jeżeli cię uraziłam.
-Pierwszy.- odparłem.
-Słucham? Aaa...- zaczerwieniła się.
Nadal nie wiedziała jak się zachować ale nie dziwiło mnie to. Chwyciłem ją zimną dłonią i poprowadziłem przed siebie.
-Dokąd idziemy?- cisza- Odpowie mi Pan?
-Tam gdzie trzeba.
-Och... A daleko?- zatrzymała się.
-Tak i nie.
-Nie rozumiem. Dlaczego mnie szukałeś? Po co ci jestem? Będziesz... tak jak ...
-Nie martw się Iskro.
-Kto?
-Dużo czasu zabrało wykształtowanie się energii.
-Jakiej? Nie rozumiem...
-Chodź.- powiedziałem i wyciągnąłem dłoń. Iskra nie była zdecydowana. To również mnie nie zdziwiło.- Wiem więcej niż możesz sobie wyobrazić. Nie martw się. Po wszystkim będzie normalnie. Zachowasz swoje zdolności.
-Na pewno?
Kiwnąłem przytakująco głową.
-Ale jeżeli to daleko to ja mogę nie dojść. Bawiliśmy się i
-Wiem.- mruknąłem. Nie cierpiałem rozmów. Ale z Iskrą nie było najgorzej.- Idziesz, czy chcesz, żeby ciebie i Eve próbowano znów wykorzystać tak jak u czarodzieja a nawet i gorzej?
-Skąd wiesz o Eve... i o...- w oczach dziewczynki zabłysły łzy.- Jesteś dziwny...- cofnęła się.
-Idziesz czy mam cię zabrać siłą?
-Ale...
Po dłuższej chwili mała zdecydowała się iść. Gdy dała krok w przód, zbliżyłem się do niej i wziąłem ją w ramiona, po czym sprawiłem, żeby zasnęła. Miałem mało mocy ale dość by dokonać Przejścia. Szybkim krokiem ruszyłem dalej.
Wróciłem do domu zbudowanego w starym stylu. Niewidomy kot już czekał na schodach. Choć był niewidomy, widział wszystko.
Ułożyłem małą na miękkim łóżku i zacząłem przygotowania...
-Yyy... I tak tu ładnie.- uśmiechnęła się- Kim jesteś?
Spojrzałem na nią chłodno. Spuściła wzrok.
-Przepraszam jeżeli cię uraziłam.
-Pierwszy.- odparłem.
-Słucham? Aaa...- zaczerwieniła się.
Nadal nie wiedziała jak się zachować ale nie dziwiło mnie to. Chwyciłem ją zimną dłonią i poprowadziłem przed siebie.
-Dokąd idziemy?- cisza- Odpowie mi Pan?
-Tam gdzie trzeba.
-Och... A daleko?- zatrzymała się.
-Tak i nie.
-Nie rozumiem. Dlaczego mnie szukałeś? Po co ci jestem? Będziesz... tak jak ...
-Nie martw się Iskro.
-Kto?
-Dużo czasu zabrało wykształtowanie się energii.
-Jakiej? Nie rozumiem...
-Chodź.- powiedziałem i wyciągnąłem dłoń. Iskra nie była zdecydowana. To również mnie nie zdziwiło.- Wiem więcej niż możesz sobie wyobrazić. Nie martw się. Po wszystkim będzie normalnie. Zachowasz swoje zdolności.
-Na pewno?
Kiwnąłem przytakująco głową.
-Ale jeżeli to daleko to ja mogę nie dojść. Bawiliśmy się i
-Wiem.- mruknąłem. Nie cierpiałem rozmów. Ale z Iskrą nie było najgorzej.- Idziesz, czy chcesz, żeby ciebie i Eve próbowano znów wykorzystać tak jak u czarodzieja a nawet i gorzej?
-Skąd wiesz o Eve... i o...- w oczach dziewczynki zabłysły łzy.- Jesteś dziwny...- cofnęła się.
-Idziesz czy mam cię zabrać siłą?
-Ale...
Po dłuższej chwili mała zdecydowała się iść. Gdy dała krok w przód, zbliżyłem się do niej i wziąłem ją w ramiona, po czym sprawiłem, żeby zasnęła. Miałem mało mocy ale dość by dokonać Przejścia. Szybkim krokiem ruszyłem dalej.
Wróciłem do domu zbudowanego w starym stylu. Niewidomy kot już czekał na schodach. Choć był niewidomy, widział wszystko.
Ułożyłem małą na miękkim łóżku i zacząłem przygotowania...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz