Maya zniknęła. Ale gdzie? Dobre pytanie. A to ja miałam się
opiekować nią i Eve… Mam nadzieję, że Inez nie zabije, ani nie spróbuje mnie
zabić.
-Znajdziemy, znajdziemy, ale gdzie? – spytałam retorycznie.
Nikt nie odpowiedział tak jak się spodziewałam, więc miałam czas na
zastanowienie się. Skojarzyłam pewne fakty, które po ponad dwóch latach troszkę
zatarły się w moim umyśle i powiedziałam: - Teito, czy przy śpiewie Lauri
potrafiłbyś odtworzyć, co się działo z Mayą?
Chłopiec zastanowił się chwilkę, po czym rzekł:
-Zawsze można spróbować.
-Wspaniale! Lauri zacznij śpiewać, a ty Teito skup się na
May i zacznij rysować mrozem.
Tak też uczynili. Dzięki temu mogliśmy obserwować jak Eve i
Maya idą do drzewa, Eve się na niego wspina, a Maya znika z jakimś mężczyzną.
Nie wyglądało to na szczęście na porwanie, lecz na dobrowolne pójście. Lecz czy
nie znając kogoś można dobrowolnie za nim podążyć? Chyba, że go znała…
-Nie wiele to dało – zauważyła Arisa.
-Ale dzięki temu wiemy więcej niż jeszcze przed chwilą –
zauważył Blar.
-Dzięki temu mamy, choć minimalne podparcie w poszukiwaniach
i wiemy, od czego zacząć. Znacie kogoś, kto potrafiłby wyśledzić, dokąd
prowadzi dany portal? – spytałam i nagle nikt nie kwapił się by mi
odpowiedzieć. – Czekam – dodałam ze skwaszoną miną. – To może macie jakieś inne
propozycje?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz