niedziela, 27 stycznia 2013

Inez

Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą twarz jakiejś elfki. Usiadłam zaskoczona. Byłam osłabiona, ale nic mnie już nie bolało.
- Co? Co się stało? Kim jesteś? - zapytałam
Do pokoju wszedł Alex. Spojrzał zdziwiony na mnie i na elfkę
- Jak ty to? - zapytał.
- Nira, jest elfem. Potrafi uzdrawiać, szybciej niż wy. Anioły. – odpowiedziała dziewczyna, której wcześniej nie zauważyłam. Była śliczna i siedziała na wózku inwalidzkim.
- Tak, to prawda. Ona jest elfem. - powiedziała Cav.
- Dziękuję bardzo. Nie wiem czy się odwdzięczę. – wyszeptał mój anioł - A tak właściwie. Nazywam się Alex – przedstawił się.
Był przybity i chyba nie tylko ja to zauważyłam bo Nira odezwala się pocieszająco.
- Uzdrowiłbyś ją. Tylko zajęłoby to Ci więcej czasu - Alex spojrzał na nią nie do końca przekonany
- Masz rację... Dziękuję Ci jeszcze raz. - powiedział
- Nie ma problemu. – elfka uśmiechnęła się delikatnie.
W tym momencie sobie o czymś przypomniałam.
- Cav. Mogłybyśmy pogadać? – zapytałam przyjaciółkę
- Pewnie.
- To może my już pójdziemy. – zaproponowała dziewczyna na wózku, a Nira niemal od razu znalazła się obok niej.
- Do widzenia wszystkim - powiedziała jeszcze po czym wyszły.
Alex i Div poszli do kuchni, a my zostałyśmy same.
- O czym chciałaś pogadać? – zapytała Cavaliada
- O tym czemu tu przyszłaś
- Co?! – zdumiała się – Chciałam zobaczyć co z tobą
- Wiem i bardzo się cieszę, że przyszłaś. Zrobiłaś mi wspaniałą niespodziankę, ale… - urwałam
- Ale co?
- Nie chcę żeby coś ci się stało – szepnęłam – Dużo ryzykujesz, wracając tu przed czasem. Tu jest niebezpiecznie – wyjaśniłam
- To nie ważne – powiedziała dziewczyna - Zostanę tu. Umiem się bronić, a poza tym nie mam zamiaru cię tu zostawić
- Jesteś najlepszą przyjaciółką pod słońcem – powiedziałam, a Cav się rozpromieniła. Zapadła cisza….
- Muszę już iść – powiedziała z westchnieniem Cav i zawołała w stronę kuchni – Div, idziemy już!
Anioł w kilka chwil był koło niej. Pożegnaliśmy się, a oni wyszli.
- Inez, na pewno wszystko w porządku? – zapytał zatroskany Alex, zamykając za nimi drzwi.
- Jasne, nie martw się – odpowiedziałam
- Nie będę się martwić jak wyzdrowiejesz – powiedział anioł. Był bardzo przybity.
- Alex nic mi nie jest – zapewniłam go
- Może i masz racje – przyznał anioł – Ale gdyby nie ja to nie byłabyś ranna
- Co? – zapytałam zaskoczona – O czym ty mówisz? Przecież mnie uratowałeś!
- Ale Cię też zostawiłem – powiedział przybity, spuszczając głowę – Gdybym z tobą został to by cię nie zaatakowali.
- Nie zostawiłeś mnie celowo i dobrze o tym wiesz – szepnęłam
- Nie mówmy o tym teraz dobrze? – poprosił
Chciałam zaprotestować, ale w tym momencie ktoś zapukał do drzwi i Alex poszedł otworzyć. Przez dłuższą chwilę go nie było i domyślałam się, że z kimś rozmawia. W końcu zniecierpliwiona zawołałam.
-Alex, kto to?
-Gość.- odpowiedział i wprowadził do środka Rafaella
"Jak się czujesz?"- zapytał chłopak
- Lepiej, dzięki – odpowiedziałam z uśmiechem
„ To może opowiesz nam co się dokładnie stało?”
- Ehhh… w porządku – przytaknęłam z wahaniem – Ale może usiądź bo to długa historia
Rafaell usiadł na fotelu
„Opowiadaj” poprosił
Zaczęłam mówić o ataku hybrydy, o tym jak mnie łowcy otoczyli i zranili. Potem opowiedziałam jak obudziłam się w namiocie i…
- Jeden z tych łowców chciał się zabawić – wyznałam, a Alex i Rafaell jednocześnie zacisnęli pięści
„Co za !@*#” wymigał Rafaell, a ja zaśmiałam się nieoczekiwanie „Czemu się śmiejesz?” zapytał zdezorientowany
- Z miny tego faceta kiedy mu przyłożyłam – odpowiedziałam, a widząc ich zdziwione miny dodałam – Myślał, że się nie będę bronić, ale się pomylił. Przekonał się jaka jestem kiedy za bardzo się zbliżył.
„Wow, tego bym się po tobie nie spodziewał” wymigał chłopak
- Taa, ale zapłaciłam za to wysoką cenę – powiedziałam poważniejąc – Nie dość, że mną poniewierali i traktowali jak worek treningowy to jeszcze zakuli mnie w jakieś magiczne kajdany, które raniły przy każdym ruchu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz