- Nie było o tym mowy. - mruknęłam.
- No prooooszę! - nalegała.
- Niech Ci będzie... - burknęłam.
- Może tą? - powiedziała szybko wskazując na mój zeszyt.
- Na tą to fortep... - zanim się ogarnęłam, przede mną stał instrument.
- Co ci odbija!? - krzyknęłam. Ją chyba naprawdę pogięło!
- Chcę Cię usłyszeć. - mówi i uśmiecha się szeroko.
- Ty na fortepianie, ja na gitarze. Gotowa? - zapytałam.
- Tak. - uśmiechnęła się jeszcze szerzej, o ile to możliwe i zaczęłyśmy grać.
- No i co? Zadowoleni? - zapytałam siadając na ziemi.
(Alexander?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz