niedziela, 28 kwietnia 2013

Alexander - event

- No to co teraz? – zapytała mnie Maya kiedy znaleźliśmy się w lesie – Wracamy do domu?
- Hm…jeszcze nie – odpowiedziałem po chwili namysłu
- Jak to? – zdziwiła się Cav
- Musimy najpierw trochę odpocząć – wyjaśniłem spokojnie – No i wymyślić jak przemieścić tego wielkiego konia do szkoły
- Ach.. zapomniałam – przyznała dziewczyna – A co z Inez?
- Prędko się nie obudzi – powiedziałem i westchnąłem ciężko.
Wziąłem nieprzytomną przyjaciółkę na ręce i ruszyłem przed siebie. Ciągle czułem ból Inez i nie mogłem sobie wybaczyć, że pozwoliłem żeby ta cała królowa cos jej zrobiła.
Szliśmy w milczeniu przez ładne kilka godzin wreszcie odezwała się Cav.
- Alex, ja…przepraszam – szepnęła
- Słucham? – zdziwiłem się – Ale za co?
- To przeze mnie Inez jest nieprzytomna i…Div musiał zostać….- dziewczyna wybuchła płaczem
- Cavaliado to nie była twoja wina – powiedziałem łagodnie – Nie mogliśmy wiedzieć, że ta cała królowa jest taka wiedźmowata
- Może i nie, ale…
- Żadnych ale – uciąłem dyskusje – Uspokój się. Zaraz dojdziemy do hotelu. Tam odpoczniemy i pomyślimy jak to wszystko załatwić
- No dobrze – zgodziła się
Szliśmy dalej w milczeniu aż wreszcie w oddali zamajaczył nam jakiś budynek.
- To ten hotel? – zapytała Eve
- Tak
- No to biegnijmy! – zawołała Maya
Wzięła za rękę Eve i Cavaliadę i pociągnęła je w stronę budynku. Już po chwili zniknęły mi z oczu. Westchnąłem i uśmiechnąłem się z podziwem. Jakim cudem miały jeszcze siłę na bieganie? Nie miałem pojęcia. Moje rozmyślania na ten temat przerwał dziwny dźwięk za moimi plecami. Brzmiało to…jakby cios spadły z dużej wysokości…
Odwróciłem się na pięcie i zobaczyłem list i dwie teczki. Podszedłem i szybko je podniosłem. Jak się okazało były to szkolne dokumenty Mayi i Rafaella! Ale skąd one się tu wzięły? Zdumiony otworzyłem list w nadziei, że znajdę w nim odpowiedź. Nie pomyliłem się…
List był od Leo, który pisał, że w szkole są nasze duplikaty, które chcą zabrać Mayę. Radził żebyśmy albo szybko wracali albo nie wracali w ogóle. Chciał żebym dobrze pilnował teczek bo jeżeli dostałyby się w ręce sobowtórów to mogłoby być nieprzyjemnie...
Kiedy skończyłem czytać ogarnęła mnie lekka panika. Jak my mamy szybko i niepostrzeżenie wrócić do szkoły z wielkim, świecącym koniem i nieprzytomną, poparzoną dziewczyną?! To jest niewykonalne!
Jednak po chwili uspokoiłem się i zacząłem układać w głowie plan działania.
Najpierw musiałem załatwić nam szybki transport. Samolot nie wchodził w grę więc co….Teleport! Tak, to będzie najlepsze rozwiązanie. Trzeba tylko znaleźć go w najbliższym otoczeniu…
Nagle przypomniała mi się jedna sprawa. Przecież ten hotel jest używany jako miejsce spotkań czarodziejów i jest w nim teleport! Musimy tylko się do niego dostać, a potem pójdzie gładko.
Pobiegłem do hotelu żeby powiadomić dziewczyny o zmianie planu. Znalazłem je przy stajni gdzie próbowały oporządzić konia.
- Alex, pomożesz nam? – zapytała Cav 
- Nie teraz – odpowiedziałem szybko – Zrobimy to później
- Ale…
- Zmiana planów – uciąłem krótko – Musimy natychmiast wracać do szkoły!
Zaprowadziłem dziewczyny do teleportu. Mieliśmy drobne kłopoty z dostaniem się do niego bo kierownik nie chciał nas wpuścić. W końcu jednak uległ urokowi Mayi i mogliśmy wejść. Ale problemy się nie skończyły bo przypomniałem sobie, że nie mamy żadnej rzeczy ze szkoły i nie możemy się teleportować.
- Co teraz? Co teraz? – mruczałem do siebie, chodząc w te i we w te
Jednocześnie cały czas miąłem w palcach list. Wiadomość była już wymięta do granic możliwości. Czarne pismo na biało-czerwonym tle prawie się rozmazało…zaraz! Na biało-czerwonym tle?! Przecież to była krew! Może Leo coś się stało kiedy wysyłał wiadomość…Bałem się o znajomego łowcę, ale jednocześnie ucieszyłem się, ze mam tu jego „część”
- Weście się za ręce – powiedziałem do dziewczyn
Włożyłem list do kieszeni i wolną ręką chwyciłem Mayę. Weszliśmy razem do teleportu i…wylądowaliśmy z hukiem w pokoju Leo i Rafaella.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz