Następnego dnia wróciłem do Iskry. Myślałem, że nie była aż tak przywiązana do tego chłopaka ale gdy zobaczyłem ją po nocy, to moje przypuszczenia okazały się ułudne. Mała była zapłakana z opuchniętymi, czerwonymi oczyma. Widocznie Rafaell był jej bliższy niż przypuszczałem. Teraz jednak najlepszym wyjściem byłoby gdyby o nim zapomniała. - Chodź do mnie Iskro.- powiedziałem spokojnym głosem a dziewczynka podbiegła do mnie i mocno się przytuliła. - Ja...- zaczęła drżącym głosem ale już nie skończyła. - Ci... Spokojnie.- szeptałem kojącym głosem gładząc ją jednocześnie po głowie.- Zapomnij o nim. - Co?! Nie!- uniosła się. - Zapomnij o nim na razie.- kontynuowałem jednocześnie przenosząc magicznie ciało chłopaka do swojego świata tak, by się nie spostrzegła- Teraz musisz być silna. - Ale... ja nie mogę. - Możesz. Możesz bardzo wiele, ale musisz się postarać.- odparłem biorąc ją na ręce i ocierając łzy. - Nie jestem tak silna jak się Panu wydaje. - Prawda. Jesteś silniejsza. Poza tym, wierzę w ciebie a jeśli mam być szczery to praktycznie w nikogo nie wierzę. Jesteś wyjątkiem. - Naprawdę?- zdziwiła się nadal zostając przy swoim.- Ale we mnie nie warto wierzyć. - Gdyby nie było warto to po co Leonardo i Rafaell rozprawiali się z Liamem?- zapytałem. - Skąd Pan wie? - Wiem więcej niż ci się wydaje. - Ach... - Nie zmuszaj mnie abym zmienił zdanie co do ciebie. Nie chcę tego robić. - Nie wiem... Ja już nic nie wiem... Przepraszam....- powiedziała i oparła głowę o moje ramie płacząc. -Teraz ty musisz odpocząć i pilnować by starsi nie robili głupstw. - Starsi? - Inez, Alex i cała reszta.- wyjaśniłem.- Ale najpierw masz odpocząć. - Nie wiem... Przytuliłem Mayę mocniej do siebie. Teraz to ona potrzebowała wsparcia od osób, którym sama je wcześniej dawała. Gładząc ją po głowie wyszedłem z pokoju wprost do kuchni gdzie siedziała dziewczyna nazywana Inez. Bez żadnych zbędnych gierek przedstawiłem jej kilka punktów sprawy. Iskra spała już w moich ramionach, choć łatwo można było ją obudzić. - Po pierwsze, zajmij się Mayą i siadaj.- zacząłem widząc, że dziewczyna wstaje z zamiarem przejęcia Iskry ode mnie.- Poświęć jej teraz dużo czasu. - Wiem ale...- wtrąciła się. - Nie przerywaj mi.- powiedziałem ostro a ton mojego głosu robił się coraz chłodniejszy, niemalże złowrogi.- Jako Przewodnicząca Szkolnej Rady masz także w pewnym sensie obowiązek zająć się szkołą. - Przepraszam ale... to Pan powiedział Mayi o tym, że Rafaell umrze w nocy? - Tak.- odparłem zbyt ostro. - Niech Pan więcej nie mówi jej takich rzeczy. Nie wiem kim Pan jest ale bardzo pana proszę. Była do niego bardzo przywiązana.- wyjaśniła mówiąc coraz ciszej. - A ty?- zmieniłem nutę. - Ja? Ale co? - Gdyby twój anioł był na jego miejscu a ty na jej? Nie chciała byś mieć czasu aby się pożegnać? - Ale to nie to samo... - Nie. To nie jest to samo ale jej ta wiadomość była pisana. - Skąd możesz to wiedzieć?!- krzyknęła tak, że Maya się przebudziła. Na szczęście spojrzała tylko na mnie i znów zasnęła. - Wiem to. Wiem również ile może być zakończeń tej bitwy. Nie ufając mi skazujesz samą siebie na niemożliwe. - Jak to? - Nie myślisz chyba, że jeśli sama stawisz czoła całej Radzie to wyjdziesz z tego cało, prawda? - Nie zastraszysz mnie.- odparła próbując zachować spokój. - Nie denerwuj się. Nie jestem aż taki zły jak ci się wydaje. Gdybym był czy Maya spała by spokojnie w moich ramionach? Nie.- powiedziałem uspokajając głos. Dziewczyna odezwała się znów dopiero po jakichś pięciu minutach, nie patrząc mi w oczy. - To jaki ma Pan plan? I mogę wiedzieć jak ma pan chociaż na imię? - Możesz mi mówić Pierwszy. A Radę zostaw mi. Całą. Bez wyjątków. - Ale... Naprawdę?- zdziwiła się a ja nie miałem ochoty sprawdzać, która z wiadomości ją tak zadziwiła. Moja osoba czy skromny plan. - Pilnuj tylko przyjaciół. I nie zmuszaj mnie więcej do pierwszych tonu głosu naszej rozmowy. - Och, przepraszam.- zreflektowała się. - Pamiętasz wczorajszą istotę, której trzasnęłaś drzwiami przed nosem? - Przepraszam po prostu nigdy nie spotkałam takiego stworzenia. - Wiem. Niech Maya ci wyjaśni tylko jakie "takie stworzenie" możesz wpuścić do mieszkania. - Oczywiście. Dziewczyna była inteligentna więc szybko łapała o co mi chodziło. Zabrała śpiącą Mayę i wyszła z pokoju a ja opuściłem mieszkanie przez okno i zająłem się swoją "pracą" w postaci "takiego stworzenia". | |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz