Obudziło mnie mocne szturchnięcie. Syknąłem cicho i otworzyłem oczy.
Byłem cały obolały, a kostki i nadgarstki wciąż miałem spętane.
Spróbowałem się uwolnić zapamiętale szarpiąc więzy, ale po minucie
powstrzymała mnie czyjaś silna ręka. Zaskoczony i wkurzony odwróciłem
głowę i spojrzałem w twarz Rafaela.
- Wypuść mnie – powiedziałem ochryple
„Nie, dopóki się nie opamiętasz i nie wrócisz do normy” wymigał z wściekłą miną
- Przecież już to zrobiłem – zacząłem go bajerować – Wszystko jest ze mną w najlepszym porządku. Chciałbym tylko przeprosić moją panią, ale związany nie dam rady tego zrobić…
Chłopak jednak nie złapał się na mój podstęp i tylko szarpnął mnie mocno do tyłu tak, że przyparł mnie do ściany.
„Nie zgrywaj niewiniątka!” warknął wściekle „Po tym, co zrobiłeś Inez nie radziłbym kombinować. A teraz, jeśli ci życie miłe wstawaj i rób, co ci każę”
Nie miałem wyjścia, musiałem go posłuchać. Poza tym opieranie się, gdy miał nade mną miażdżącą przewagę nie miało sensu. Wiedziałem, że lepiej dalej grać niewiniątko i poczekać aż nadarzy się odpowiedni moment i załatwić faceta. Wstałem, więc, a Rafael wypchnął mnie z pokoju, w którym nie zauważyłem ani śladu mojej rzekomej pani a nawet tych małych bachorów, co to się nimi zajmowała. Idąc szkolnym korytarzem przez cały czas zastanawiałem się gdzie facet mnie prowadzi i przede wszystkim jakby tu się uwolnić.
Odpowiedź na to pierwsze pytanie otrzymałem zaledwie pięć minut później. Mianowicie Rafael doprowadził mnie do jakiegoś dziwnego pomieszczenia bez klamek czy okien. Izolatka. Dobrze wiedziałem, że gdyby mnie w niej zamknął miałbym zerowe szanse ucieczki. Kiedy więc facet chciał mnie tam wepchnąć zaparłem się z całej siły i po raz ostatni spróbowałem zagrać na jego uczuciach. Spojrzałem na niego niby to zszokowany.
- Ty chyba nie zamierzasz mnie tam zamknąć?! – zapytałem z udawanym przestrachem
„Ależ oczywiście, że zamierzam” wymigał „Przynajmniej do czasu aż nie wrócimy z misji”
- Ale…
Rafael nie dał mi skończyć i wepchnął mnie do środka i zatrzasnął drzwi. Od razu rzuciłem się na nie wrzeszcząc. Próbowałem sforsować je pięściami i mocą, ale go*no to dało. W końcu dałem za wygraną, oparłem się o te cholerne drzwi i czekałem. W końcu kiedyś muszą po mnie przyjść….
Dopiero po kilku godzinach idealną ciszę izolatki zmąciły czyjeś kroki. Na początku myślałem, że mi się przywidziało, ale moje wątpliwości rozwiały się, gdy usłyszałem szczęk otwieranego zamka. Zerwałem się na równe nogi i przygotowałem się do ewentualnego staranowania przybysza. Nie zamierzałem tu siedzieć ani chwili dłużej, więc postanowiłem zrobić absolutnie wszystko by temu zapobiec. Choćbym miał pozabijać tych wszystkich głupców, jakich pełno w tej szkole. Okazało się jednak, że moja postawa bojowa nie była konieczna gdyż…. Za drzwiami nikt nie stał! Zdziwiony i zdezorientowany rozejrzałem się, węsząc podstęp. Przyszło mi do głowy, że to może być pułapka i ten palant Rafael do spółki z uważającą się za moją panią siksą chcą mnie sprowokować i do czegoś wykorzystać. Niedoczekane! Nie zamierzałem pozwolić na….
- Chodź do mnie… - usłyszałem w głowie niski, seksowny, kobiecy głos
- Kto… kto tu jest? – wydukałem zbity z tropu
- Lepszym pytaniem byłoby:, kogo tu nie ma – głos zaśmiał się perliście, a ja rozmarzyłem się na moment pod wpływem tego cudownego dźwięku.
Po chwili wziąłem się jednak w garść i znowu rozejrzałem. W celi nadal nie było nikogo.
- Pokaż się! – warknąłem – Chcę cię zobaczyć!
- To przyjdź do mnie – zachęcała nieznajoma – Przyjdź i zobacz jak wygląda twoja sojuszniczka…
- Ja nie mam sojuszników – mruknąłem już mnie ostro
- Kto wie, może teraz zyskasz jednego – odparł spokojnie głos
- Nie potrzebuję nikogo
- Tak? – w głosie zabrzmiała nuta rozbawienia i lekkiej irytacji – A w jaki sposób zamierzasz się stąd wydostać? I jak odpłacić tym, którzy na to zasłużyli? Sam tego nie zrobisz, ale z moją pomocą dasz radę zrobić wszystko – kusiła kobieta, a ja miękłem z każdym jej słowa
Ostatecznie się złamałem, kiedy nie wiadomo, w jaki sposób glos zesłał na mnie obrazy, na których widok na mojej twarzy pojawił się zły, pożądliwy uśmiech. Widziałem Rafaela i Leo skutych kajdanami i uwięzionych w ciemnych lochach, torturowanych przez strażników. Ja sam półleżałem na wygodnej leżance, a ta suka Inez klęczała u mych stóp, zakrwawiona i pokorna….
- Może tak być, jeśli do mnie przyjdziesz – zachęcił kobiecy głos, ale nie było to już potrzebne gdyż zawładnięty wizją wyskoczyłem z izolatki. Nie zważając na próbujących mnie powstrzymać uczniów uparcie zmierzałem do wyjścia z budynku. Kiedy wreszcie znalazłem się na powietrzy rozwinąłem skrzydła i wzleciałem w powietrze. Leciałem i leciałem, a głos mnie wabił i prowadził do siebie….
- Wypuść mnie – powiedziałem ochryple
„Nie, dopóki się nie opamiętasz i nie wrócisz do normy” wymigał z wściekłą miną
- Przecież już to zrobiłem – zacząłem go bajerować – Wszystko jest ze mną w najlepszym porządku. Chciałbym tylko przeprosić moją panią, ale związany nie dam rady tego zrobić…
Chłopak jednak nie złapał się na mój podstęp i tylko szarpnął mnie mocno do tyłu tak, że przyparł mnie do ściany.
„Nie zgrywaj niewiniątka!” warknął wściekle „Po tym, co zrobiłeś Inez nie radziłbym kombinować. A teraz, jeśli ci życie miłe wstawaj i rób, co ci każę”
Nie miałem wyjścia, musiałem go posłuchać. Poza tym opieranie się, gdy miał nade mną miażdżącą przewagę nie miało sensu. Wiedziałem, że lepiej dalej grać niewiniątko i poczekać aż nadarzy się odpowiedni moment i załatwić faceta. Wstałem, więc, a Rafael wypchnął mnie z pokoju, w którym nie zauważyłem ani śladu mojej rzekomej pani a nawet tych małych bachorów, co to się nimi zajmowała. Idąc szkolnym korytarzem przez cały czas zastanawiałem się gdzie facet mnie prowadzi i przede wszystkim jakby tu się uwolnić.
Odpowiedź na to pierwsze pytanie otrzymałem zaledwie pięć minut później. Mianowicie Rafael doprowadził mnie do jakiegoś dziwnego pomieszczenia bez klamek czy okien. Izolatka. Dobrze wiedziałem, że gdyby mnie w niej zamknął miałbym zerowe szanse ucieczki. Kiedy więc facet chciał mnie tam wepchnąć zaparłem się z całej siły i po raz ostatni spróbowałem zagrać na jego uczuciach. Spojrzałem na niego niby to zszokowany.
- Ty chyba nie zamierzasz mnie tam zamknąć?! – zapytałem z udawanym przestrachem
„Ależ oczywiście, że zamierzam” wymigał „Przynajmniej do czasu aż nie wrócimy z misji”
- Ale…
Rafael nie dał mi skończyć i wepchnął mnie do środka i zatrzasnął drzwi. Od razu rzuciłem się na nie wrzeszcząc. Próbowałem sforsować je pięściami i mocą, ale go*no to dało. W końcu dałem za wygraną, oparłem się o te cholerne drzwi i czekałem. W końcu kiedyś muszą po mnie przyjść….
Dopiero po kilku godzinach idealną ciszę izolatki zmąciły czyjeś kroki. Na początku myślałem, że mi się przywidziało, ale moje wątpliwości rozwiały się, gdy usłyszałem szczęk otwieranego zamka. Zerwałem się na równe nogi i przygotowałem się do ewentualnego staranowania przybysza. Nie zamierzałem tu siedzieć ani chwili dłużej, więc postanowiłem zrobić absolutnie wszystko by temu zapobiec. Choćbym miał pozabijać tych wszystkich głupców, jakich pełno w tej szkole. Okazało się jednak, że moja postawa bojowa nie była konieczna gdyż…. Za drzwiami nikt nie stał! Zdziwiony i zdezorientowany rozejrzałem się, węsząc podstęp. Przyszło mi do głowy, że to może być pułapka i ten palant Rafael do spółki z uważającą się za moją panią siksą chcą mnie sprowokować i do czegoś wykorzystać. Niedoczekane! Nie zamierzałem pozwolić na….
- Chodź do mnie… - usłyszałem w głowie niski, seksowny, kobiecy głos
- Kto… kto tu jest? – wydukałem zbity z tropu
- Lepszym pytaniem byłoby:, kogo tu nie ma – głos zaśmiał się perliście, a ja rozmarzyłem się na moment pod wpływem tego cudownego dźwięku.
Po chwili wziąłem się jednak w garść i znowu rozejrzałem. W celi nadal nie było nikogo.
- Pokaż się! – warknąłem – Chcę cię zobaczyć!
- To przyjdź do mnie – zachęcała nieznajoma – Przyjdź i zobacz jak wygląda twoja sojuszniczka…
- Ja nie mam sojuszników – mruknąłem już mnie ostro
- Kto wie, może teraz zyskasz jednego – odparł spokojnie głos
- Nie potrzebuję nikogo
- Tak? – w głosie zabrzmiała nuta rozbawienia i lekkiej irytacji – A w jaki sposób zamierzasz się stąd wydostać? I jak odpłacić tym, którzy na to zasłużyli? Sam tego nie zrobisz, ale z moją pomocą dasz radę zrobić wszystko – kusiła kobieta, a ja miękłem z każdym jej słowa
Ostatecznie się złamałem, kiedy nie wiadomo, w jaki sposób glos zesłał na mnie obrazy, na których widok na mojej twarzy pojawił się zły, pożądliwy uśmiech. Widziałem Rafaela i Leo skutych kajdanami i uwięzionych w ciemnych lochach, torturowanych przez strażników. Ja sam półleżałem na wygodnej leżance, a ta suka Inez klęczała u mych stóp, zakrwawiona i pokorna….
- Może tak być, jeśli do mnie przyjdziesz – zachęcił kobiecy głos, ale nie było to już potrzebne gdyż zawładnięty wizją wyskoczyłem z izolatki. Nie zważając na próbujących mnie powstrzymać uczniów uparcie zmierzałem do wyjścia z budynku. Kiedy wreszcie znalazłem się na powietrzy rozwinąłem skrzydła i wzleciałem w powietrze. Leciałem i leciałem, a głos mnie wabił i prowadził do siebie….